Translate

czwartek, 29 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 2

Spokojnie wysiadłam z autobusu. No to jestem.
Dojechaliśmy około 17. Jest ciepło, myślała, że będzie gorzej. Po wielu godzinach męczącej jazdy poczułam świeże powietrze. Autobus stoi na środku wielkiego dziedzińca. Dookoła są drzewa. Jest to bardzo zielone miejsce. Myślałam, że będzie bardziej cywilne. No wiecie bliżej miasta, dużo ludzi chodzących po ulicach, ale nie. Przyjemne miejsce. Chyba lepiej jest teraz. Cisza i spokój. Może znajdę sobie miejsce, gdzie będę sama. Tylko ja, muzyka i mój zeszyt. Dookoła jest gęsty las i kilka ścieżek. Fajnie. Będę miała gdzie jeździć na desce, ponieważ są betonowe. Na dziedzińcu znajduje się duży kamień. Jedna ścieżka prowadząca do jakiegoś ogromnego budynku. Można powiedzieć, że jest to stołówka. Przyznaje podoba mi się tutaj. Jest ładnie i miło. I to świeże powietrze. Jest jedno ale. Jestem tu, ponieważ moja mama chce się mnie pozbyć. Tego ciężaru, który dźwiga od prawie szesnastu lat. Chce się pozbyć mnie. Własnej córki. No to powiem, że udało jej się na dwa miesiące. Mimo tego, że nikt i tak nie widzi moich oczu przez czarne Ray Bany boje się tego, że jednak ktoś przyjrzy mi się dokładniej i zobaczy czarną smugę, czyli łzę zmieszana z maskarą i cieniami spływającą po moim bladym policzku. Od razu wytarłam ją i wyjęłam z torby lusterko, aby zobaczyć czy wszystko z moim wyglądem jest w porządku. Nie mogę płakać. Nie tutaj. Nie teraz. Pierwszego dnia. Nie. Gdy przypomniałam sobie jej słowa „może wreszcie znormalniejesz”od razu mój humor się zmienił. Co prawda podoba mi się tu i to nawet bardzo, ale gdy uświadamiam sobie dlaczego tutaj jestem robi mi się przykro. Czuje ogromny ból przeszywający mnie na wylot. Ona myśli, że nie radze sobie w życiu, że nie umiem znaleźć sobie przyjaciół, ze jestem dziwna. Nie. Stop. Nie jest mi przykro. Pozbyła się mnie to niech teraz żałuje. Co ja gadam, przecież ona nie będzie tego żałować. Dobra koniec.
Po kilku minutach słabości i przemyśleń postanowiłam pójść po moją walizkę. Zobaczyłam tłum nastolatków tłoczących się przy autokarze, który czekał by odebrać bagaż stwierdziłam, że bez sensu się przepychać. Znalazłam sobie inne zajęcie. Stanęłam i zaczęłam przyglądać się ludziom. Jako pierwszy zwrócił moją uwagę dosyć wysoki i chudy chłopak. Ma kruczo-czarne włosy, które są lekko rozczochrane. Znajdują się w idealnym nieładzie. To z nim prowadziłam krótką wymianę zdań. Ma ciemniejszą skórę niż wszyscy. Pewnie jest obcokrajowcem, ale to by było dziwne bo z jego akcentu wywnioskowałam, że jest tutejszy. No nic. Będzie miał ksywkę „mulat”. Lubie nadawać ludziom ksywki. Ma kilkudniowy zarost co sprawia, że wygląda na starszego niż jest. Z tego co wcześniej widziałam ma ciemne oczy. Brązowe. Mogę powiedzieć, że są ładne. Mulat jest ubrany w czarne rurki z dziurami na kolanach. Do tego ma biały t-shirt. Ma bardzo dużo tatuaży. Mmm...fajnie może kiedyś narysuje kilka z nich. Jeden przykul moją uwagę bardziej niż wszystkie. Przedstawia on napis ZAP! Zauważyłam, że bardzo dużo się śmieje. Zorientowałam się, że nie robi tego sam. Obok mulata stoi dziewczyna. Jest troch niższa od chłopaka i jest szczupła. Na sobie ma krótkie spodenki lekko odkrywające pośladki. Podkreślają jej długie nogi. Jej top odkrywający brzuch jest koronkowy i lekko prześwituje. Na nogach ma czarne buty na dziesięcio centymetrowym obcasie. Ma blond włosy spięte w luźnego koka. Jej mocny makijaż podkreśla tylko to, że wygląda jak… dziwka.Ups.Myślę, że to dobra ksywka dla niej. Wręcz idealna. Obym tylko nie wylądowała z nią w pokoju. Wtedy by było. Mimo jej wyglądu sprawia wrażenie miłej.
Rozglądając się dalej zobaczyłam dużą ilość nastolatków ubranych na czarno czasami na biało. Zdarzają się osoby ubrane na kolorowe, ale to jest jedna osoba na pięć.W momencie, gdy przy autokarze troch się rozluźniło postanowiłam pójść po moją walizkę. Odwróciłam się w tamtą stronę i zaczęłam iść. Zauważyłam bląd włosy, na pewno farbowane, bo było widać odrosty. Na postawionej do góry grzywce były czarne pasemka. Mmm fajnie to wygląda. Okazało się, że należą one do wysokiego chłopaka. Jest chudy i ma długie i bardzo szczupłe nogi. Chciałabym takie mieć. Jest ubrany w czarne rurki tak jak mulat. Czy im nie jest gorąco?! Ma też biały t-shirt i dżinsową kamizelke. Na nogach ma białe supry, a na nosie czarne Ray Bany podobne do moich. No moge powiedzieć, że jest przystjny...Stop. Nie przyjechałam szukać tu miłośći.
Stoi przodem do mnie i mam wrażenie, że mi się bacznie przygląda. Czuje na sobie jego wzrok. Czego on chce? Niech się odpierdoli. Mam ochotę to właśnie krzyknąć do wszystkich, a w szczególności do niego. Odwróciłam się w inną stronę udając, że nawet go nie zauważyłam, ale cały czas czułam jak jego spojrzenie zawiesza się na mnie jakbym była nie wiadomo kim. Dobra, ale muszę tam pójść po mój bagaż. Nie mogę tak stać i czekać, aż sobie pójdzie. Bo jak nie pójdzie? Dobra Em weź  się w garść i po prostu się odwróć i idź. Mówiłam sobie w duchu. Coś nie mi nie dawało. Nie wiem o co chodzi, nigdy czegoś takiego nie czułam. Czemu tak zareagowałam? To zwykły chłopak, chociaż ma w sobie coś takiego...tajemniczego? On coś ukrywa. Czuje to. Chwila, miałam iść po bagaż, a nie myśleć czy coś ukrywa. Dobra idę. Odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę autobusu. Stoi tam cały czas i się mi przygląda, chyba mi..., bo przez takie okulary dość trudno zobaczyć czyjeś oczy. Dobra nie przejmuj się, że ten kutas tak Ci się przygląda. Po prostu idź przed siebie. Proszę tylko nie chce z nim rozmawiać. Podeszłam do autokaru tak blisko, że mogłam zobaczyć dwie czarne walizki. Jedna z nich była moja więc muszę ją wyciągnąć. Są głęboko schowane. Będę musiała się tam wgramolić jakoś. Dobrze, że ten wkurwiający blondyn sobie gdzieś poszedł. Już trzymałam jedną z walizek, gdy przyszedł i się we mnie wpatrywał.
 -Odpierdolisz się?- zapytałam lekko podirytowana, bo wkurzało mnie jak on mnie obserwował.
-Możesz odpierdolić się od mojej walizki?- zapytał ignorując moje pytanie.
Odwróciłam się, aby popatrzeć na niego.
-O co Ci chodzi?-zapytałam nie wiedząc o co chodzi.
-To moja walizka-odpowiedział i wskazał na bagaż, który trzymałam. Zobaczyłam karteczkę z napisem „Niall Horan”. Czyli tak nazywa się ten obserwator.
-No sorry, pomyliłam się. Każdemu się zdarza- puściłam walizkę i próbowałam wyciągnąć swoja. Wywrócił tylko oczami i złapał z mój bagaż pomagając mi.
-Proszę- powiedział i wyjął także swoją walizkę. Były takie same więc nic dziwnego, że się pomyliłam.-dziękuje mi się należy-upomniał się.
Odwróciłam się tylko i zaczęłam iść do miejsca, w który stałam wcześniej.
-HEJ!!!-usłyszałam krzyk chłopaka. Bez zastanowienia nie odwracając się pokazałam mu środkowy palec.
Po chwili usłyszałam jak ktoś coś woła. Popatrzyłam tamtym kierunku i słuchałam co ma do powiedzenia wysoka blondynka stojąca na tym dużym kamieniu znajdującym się na kamieniu.
-WITAMY NA OBOZIE „ „, MAM NA imię MARGARETH, ALE MÓWCIE MI MEG MAM 25 LAT I JESTEM KIERO TEGO OBOZU. ZARAZ POWIEM JAK BĘDZIE TO WSZYSTKO WYGLĄDAŁO.
Meg jest ubrana w pastelowe spodnie w kwiaty, biały zwykły t-shirt, białe trampki, a na nosie ma okulary przeciwsłoneczne. Włosy ma spięte w koński ogon i jest uśmiechnięta od uch do ucha. Po chwili kontynuowała:
-BĘDZIECIE MIESZKAĆ W DOMKACH PIĘCIOOSOBOWYCH. DWA MIEJSCA ZAJMĄ OPIEKUNOWIE, A TRZY POZOSTAŁE WY. DOMKÓW JEST 10. SKŁADY BĘDĄ MIESZANE, CZYLI MOŻECIE WYLĄDOWAĆ W DOMKU NA PRZYKŁAD Z CHŁOPAKIEM I DZIEWCZYNĄ. KLUCZE ROZDAM JAK PRZYNIOSĄ JE Z RECEPCJI. CO DO ZAJĘĆ BĘDĄ JEDNE NA DOBĘ. WSZYSTKO WYJAŚNIĘ JAK SIĘ SPOTKAMY WIECZOREM NA PIERWSZYCH ZAJĘCIACH ZAPOZNAWCZYCH. NIEKTÓRYCH JUŻ ZNAM NA WYLOT. TAK O TOBIE MÓWIĘ HORAN. NIE SZCZERZ SIĘ TAK DO MNIE. NO DOBRA O 20 BĘDZIE OGNISKO I TAM WSZYSTKO DOKŁADNIEJ WYJAŚNIĘ. A TERAZ KLUCZE. BĘDĘ WYCZYTYWAĆ WAS NAZWISKAMI WIĘC PODCHODŹCIE I ODBIERAJCIE KLUCZE W GRUPACH, W KTÓRYCH BĘDZIECIE W DOMKACH”-skończyła mówić i zeskoczyła z wielkiego głazu. Dlaczego grupy muszą być mieszane? Nie chce wylądować w pokoju z...Niallem? Chyba tak. Wszystko tylko nie to proszę.
 Meg zaczęła wyczytywać nazwiska. Jeszcze mnie nie wyczytała, a co najgrosze jego i tej dziwki też nie.
-Katherine Evans, będziesz w domku z państwem Smith i...-dziewczyna zatrzymała się na chwile, aby spojrzeć na listę. Proszę tylko nie ja, błagam.-Niallem Horanem oraz z...-oj nie proszę nie ja jeszcze gorzej, bo z nim proszę, błagam. Na kolana mogę tutaj paść tylko proszę nie ja. Tak w duszy błagałam w duchu-Emily Guound - dokończyła. No ręce mi opadły. Moje błagania nie zostały wysłuchane. Dlaczego akurat ja? Ta dziwka bardziej by się cieszyła jakby była w domku z samymi facetami, ale po jej reakcji, czyli pisku na cały głos i rzucenie się na szyje Nialla, chyba on jej wystarczy. Co ja takiego zrobiłam, że tak mnie karzecie? Nie przeżyje z nimi w jednym domku dwóch misięcy z nimi, no może z nim z nią te może jeszcze się jakoś porozumiem, ale z nim na pewno nie.
Dlaczego to musiało spotkać akurat mnie?
Dlaczego ja, a nie ktoś inny?
Dlaczego?
 
 
 
Av i Al :)
Prosimy komentujcie. dla nas to bardzo dużo, a dla Was to tylko chwila. komentarz=wielka motywacja dla mnie i Av.
:*

4 komentarze: