Translate

sobota, 30 maja 2015


Rozdział 19

Emily's POV:

Odepchnęłam od siebie Zayn'a. Nie wiedziałam co mam robić. Mimo to, że to jednak on mnie pocałował czuję się z tym źle. To tak jakbym to ja się na niego rzuciła.

-Przepraszam-wyszeptał-nie panuje nad sobą.

Nic nie powiedziałam tylko wstałam i zaczęłam biec zostawiając go na ławce samego.

Jakby Niall to widział, załamałby się. A tego bym nie chciała. Nie wiem dlaczego, ale Zayn bardzo mi kogoś przypomina. Nie mam pojęcia kogo. Nie wiem.

Dobiegłam do domku i położyłam się na łóżku. Myślałam o tym co się stało. Po chwili zasnęłam.

Obudziło mnie ciepło i zapach, który poczułam. Wiem kto to. Otworzyłam oczy i spojżałam prosto w błękitną falę. Jego czarujący uśmiech jest nieporównywalny do żadnego. A bląd włosy...nie można się do niczego przyczepić. On jest idealny.

-Dobry wieczór, kochanie-powiedział a mnie przeszły ciarki od stóp po czubek głowy. Powiedział kochane czyli może powiedzieć, że JESTEŚMY RAZEM. Tak dobrze słyszeliście jesteśmy razem.

-Dobry, ale dlaczego wieczór?-zapytałam.

-Spałaś tylko dwie godziny-odpowiedział i pogładził mnie po policzku. Ten gest sprawił, że się zarumieniłam.-Wiem, że to zabrzmi banalnie, ale kocham jak się rumienisz.

Pocałowałam go lekko w usta niepewna czy mogę, ale to trochę dziwne. Przecież jesteśmy razem to czego ja się boję? Ale ja taka jestem, dziwna. I tyle.

Patrzyłam na niego z wielką uwagą. Jakbym chciała zapamiętać każdy skrawek jego twarzy. Po chwili przypomniało mi się, że dzień się jeszcze nie skończył i jak na zawołanie wszystko zaczęło się rozmazywać. Zaczęłam panikować. To nie może być prawdą. Nie mogę stracić wzroku. Słyszałam Niall'a, który coś do mnie krzyczał, ale jakby przez ścianę. Nie miałam pojęcia co się dzieje.

Zapadła ciemność, a ostatnie co widziałam był mój ukochany blondyn.





Niall's POV:



Emily zaczęła krzyczeć, że wszystko jest rozmazne, ale inaczej niż zwykle. Mowiła, że mnie słyszy jak przez ścianę. Przestraszyłem się. Łzy same napływały mi do oczu. Wołałem Marię, ale nikt nie przychodził.

Emily zemdlała.

Trzęsącą ręką wybierałem numer Alex. Odebrała po trzech sygnałach. Jak zwykle z Av w tle.

-No hejka, co tam?-zapytała rozbawiona.

-Nie wiem co się dzieje, proszę przyjdźcie tutaj szybko.-wyjąkałem.

-Niall spokojnie co się dzieje?

-Nie wiem! Szybko! Emily zemdlała, krzyczała, że wszystko się rozmazuje i słabiej mnie słyszy! Proszę szybko! Marii nie ma w domku...proszę...-rozłączyłem się i rozryczałem jak małe dziecko. Moje łzy spływały po policzkach, które ze złści, że nie mogę nic zrobić, były czerwone.

Sprawdzałem puls i był ok, ale fakt, ze moja dziewczyna leży bezwładnie na łóżku dobija mnie. Nie wiem co mam robić. Wygląda jakby spała, ale nie reaguje jak nią potrząsam. W ogóle nie reaguje.

Po chwili usłyszałem jak do domku wbiegają dziewczyny i Maria.

-Odejdź Niall-powiedziała Maria.

-Nie-powiedziałem stanowczo.

-Musisz inaczej nie będe mogła dowiedzieć się co się dzieje-tym razem z wahaniem odsnąłem się od Em. Cały czas trzymając ją za rękę. Jej ręce były dlikatne. Cera śnieżno biała. W zaledwie kilka minut zmieniła się w królową sniegu. Stała się zimna.

-O co chodzi?- zapytała przestraszona Avalon.

Maria odsłoniła obojczyk Emily, ale nic tam nie było.

-Przynieście mi wacik nasączony mleczkiem do demakijażu, szybko.

Dziewczyny w mgnieniu oka znalazły się przy Marii z wacikami. Kobieta przetarła obojczyk dziewczynie. Po chwili ukazało się coś czarnego na jej bladej, śnieżnobiałej skórze. Moim zdaniem było to coś na kształt oka, tak jakby tylko bez dolnej kreski.

-Co to jest?-zapytaliśmy we troje marii.

-Znamię-odpowiedziała.

-Ale co ono oznacza?-zapytałem. Niepokoję się o nią. Nie, to za małe słowo. Boję się, jestm przerażony tym co stanie się później. Ona nie może...Nie, nie, nie...tak nie będzie. Chce tylko wiedzieć, że nic jej nie będzie.

-Co ono oznzca się pytacie. Ja sama nie wiem. Wiem tylko to, że jedna jego część pojawia się co cztery lata i razem z nim nowa oznaka utraty wzroku. Tylko Emily wie co ono oznacza, ale sama nie jest tego świadoma-wyjaśniła Maria.

-Jak to możliwe, że ona coś wie, ale tego nie wie?-zapytała Av. Jak zawsze ciekawa wszystkiego. Szczerze, tym razem to i mnie to ciekawi.

-Wiecie dzieci, czasami tego co najważniejsze i najcenniejsze nie ujżymy oczami. Wzrok to tylko taki dodatek do tego, aby nasze życie było bogadsze w kolory i obrazy, ale to nie jest istotne.

-Nie rozumiem-przyznałem się. Jakim cudem? Wzrok nie jest nam potrzebny?

-To tak jakbyś chciał usłyszeć czyjś głos, który nigdy nie zagra nam już w uszach. Próbujesz go sobie wyobrazić, odtworzyć. Czasami jest ta niemożliwe, ale w większości przypadkach jest to normalna rzecz, że na przykład czytając jakieś słowa słyszymy dany głos czy melodyjkę. Na przykład weźmy wasze ulubione piosenki. Widzicie jej tekst. Podczas czytania go dochodzi melodia i instrumenty. Tak jak i głos. Tak samo jest z oczami. Emily przez trzy czwarte swojego życia próbowała wyobrazić sobie coś co rysuje. Nigdy tego nie widziała, dlatego ja myślę, że tam musi być odpowiedź.

-To miało by sens-powiedziała bardziej do siebie Al.

-Tylko gdzie jest jej zeszyt?-zapytałem.

-Nikt tego nie wie-powiedziała Maria.

-Dlaczego?-znowu zapytała Av.

-Ponieważ myśli, że jest to bardzo cenna rzecz i zawsze go gdzieś chowa.

-Ale to jest przecież głupie-jak zwykle swoją opinią podzielił się rudzielec.

-Niekonieczne-powiedziała Maria-to jest sprytne. Nie wieże, żeby chowałą go bez powodu. Sama na pewno nie wie co robi. Po prostu go chowa. Myśli, że nie chce nikomu tego pokazywać, poneważ jest to coś osobistego, ale moim zdaniem ktoś, albo raczej „coś” każe jej tak myśleć i to robić. Nie wiem o co chodzi, ale musimy się dowiedzieć.

W tym momencie Emily zaczęła coś mówić, lecz cały czas miała zamknięte oczy.


Al i Av:)

Oto rozdział 19 i następna tajemnica:) Mamy nadzieje, że Wam się podoba. Dziękujemy za bardzo dużą ilość wyświetleń i za każdy komentarz. Już wróciłam z Paryża i powiem, że było zajefajnie.:)
Do następnego;)

sobota, 23 maja 2015

Rozdział 18 



Emilly's Pov:



Tak, zdecydowanie zmieniłam się na lepsze. Kiedy spotkałam dziewczyny wszystko im opowiedziałam. Gadałyśmy tak na tym dziedzińcu przez dobre kilka godzin, aż zaczęło się ściemniać. Wtedy wszystkie postanowiłyśmy wrócić do swoich domków. To jest najlepszy dzień w moim życiu. W dzieciństwie mama by mi powiedziała: Emilly, This is your lucky day - czyli to jest twój szczęśliwy dzień. Jak byłam mała oglądałam moją ulubioną bajkę i na koniec główny bohater mówił to zdanie. To były pierwsze moje słowa, które wypowiedziałam.

Nawet teraz, kiedy między nami nie układa się za dobrze, przed wyjściem do szkoły mówi mi lucky day. Ale ja udaje, że tego nie słyszę... nie po tym jak dowiedziałam się prawdy. Prawdy o sobie. No dobra, ale jeszcze pozostaje sprawa moich okularów. Myślę, że nie będą mi już potrzebne, ale chce wiedzieć kto to mi je zabrał. Gdyby nie Maria, nie wiedziała bym jak sobie z tym poradzić. Ale to ustalę jutro, dzisiaj nie ma już siły szukać winowajcy. Idę leśną dróżką powoli do domku. Dzisiaj miałam tyle wrażeń. Niall i jesteśmy w pewnym sensie razem. A mina Al i Av jak się dowiedziały... bezcenna. Kocham je za to, że są przy mnie kiedy ich potrzebuje, wysłuchają moich narzekań (a tego jest sporo) i doradzą. Jeszcze Zayn. Ona zawsze mi poprawia humor. Szkoda tylko, że teraz on ma problem, a co najgorsze ja nie umiem mu pomóc. Właśnie! Zayn przecież miałam się z nim spotkać o 21.00. Już miałam się cofnąć ale mulat był szybszy.

- Wiedziałem, że zapomnisz... - rozczarowałam go. Może sobie pomyśleć, że mi na nim nie zależy, ale to nie prawda.

- Przepraszam. Ja właśnie sobie przypomniała i miałam się wrócić ale ty byłeś pierwszy. Jak zwykle. - lubię w nim to, że zawsze jest w odpowiednim miejscu. Jakby znał mnie od dawna i znał wszystkie moje nawyki.

- Odpowiedz mi na to pytanie szczerze. - zaczął Zayn.

- Dobrze.

- Czy chcesz pójść ze mną w pewne miejsce. Czy zaufasz mi? Obiecuję, że nie powtórzy się to co ostatnio. Bardzo cię za tamto przepraszam.

- Tak. - jest ciemno ale widzę, że jego twarz się rozpromieniowała. Podał mi rękę i delikatnie ją pociągnął. Skręciliśmy w uliczkę w lesie. Była ona inna niż poprzednie ścieżki, którymi chodziłam. Tak naprawdę wszystkie miejsca, kiedy był obok mnie Zayn wydawały się inne. Magiczne. - Gdzie mnie tym razem ciągniesz? - zapytałam z uśmiechem.

- Chyba ci już mówiłem moje zdanie na temat niespodzianek...?

- Tak wiem, nie dowiem się dopóki tam nie dojdziemy.

- Już niedługo, ale uwierz mi, spodoba ci się.. - szliśmy tak przez jakieś 20 min. - I uwaga... już jesteśmy.

Byliśmy po drugiej stronie jeziora niż, moja "kryjówka". To Zayna zawsze widziałam po drugiej stronie. Dlatego tak szybko zjawiał się przy mnie. Wiedział kiedy wychodzę stamtąd, a kiedy wchodzę.

- Nie jesteś na mnie zła, że ci wcześniej nie powiedziałem?

- Ja nie umiem się na ciebie gniewać. Chociaż była bym spokojniejsza wiedząc, że to ty tam jesteś a nie jakiś psychopata.

- Przepraszam, ale bałem się ci o tym powiedzieć, bo byś pomyślała, że cię śledzę. A to nie tak. Ja też mam tu swoją kryjówkę. Kiedyś cię przypadkiem zobaczyłem i od razu...

- I od razu...?

- Wiedziałem, że muszę cię poznać. - jego twarz przybrała dziwny wyraz. - Ale teraz wiesz, że to ja. To dopiero połowa niespodzianki. Chodź za mną. - Muszę przyznać, że to miejsce jest śliczne. Trochę się różni od mojego, ale i tak jest przepiękne. Ciekawe co on znowu wymyślił. Znowu chwycił moją dłoń i pociągnął w drugą stronę. Idąc śmialiśmy się głośno i wygłupiali. Szczególnie Zayn on to się lubi popisywać. Doszliśmy na miejsce i nie mogę w to uwierzyć.

- Aaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!! Boże dziękuję ci, nie wiem jak ci podziękować,a le kiedy ty to zrobiłeś?

- Wszystkiego najlepszego! Myślałaś, że zapomniałem? - moim oczom ukazała się prześliczna ławka obok mojego drzewa. - Mam nadzieję, że ci się podoba. Sam ją zrobiłem.

- Zarujesz? Ona jest najcudowniejsza. - podbiegłam do niego, rzuciłam mu się na ramion i pocałowałam w policzek. Potem jeszcze chwilę się do niego przytulałam, a on objął mnie w pasie. Następnie usiedliśmy na ławce. Nie była ona jakaś skąplikowana, ale w moim stylu.

- Jak to zrobiłeś?

- Mój tata jest rzemieślnikiem. Jak byłem mały często podpatrywałem go jak pracuje. Ławkę robiłem u siebie w domku, a postawiłem ją przed naszym przyjściem, dlatego nic nie zauwarzyłaś.

- Dziękuję ci.

Zayn's POV:

Strasznie się denerwuję. A jak jej się nie spodoba ta ławka? Albo obrazi się na mnie za to, że nie powiedziałem jej wcześniej o tym, że to ja jestem po drugiej stronie jeziora... Kiedy już doszliśmy widziałem jej szczęście, zakłopotanie, zdziwienie. Było w niej tyle emocji, i to ja to spowodowałem. Potem rzuciła mi się w ramiona i mnie pocałowała w policzek. Tej chwili nigdy nie zapomnę. Ale jest jest jeszcze jedna sprawa...

Emilly's POV:

Nagle się odezwał:

- A ty i Niall... to coś poważnego? - i co ja mam mu teraz powiedzieć. Nic nie odpowiedziałam. - Ok ,przepraszam, nie musisz mi mówić.

- Chodzi o to, że ja sama nie wiem. - wtedy na chwilę zapadła cisza i... Zayn pochylił się nademną, delikatnie położył mnie na ławce. Włożył rękę pod moją bluzkę i zaczął delikatnie muskać palcami moje ciało. Zbliżył swoje usta do moich i pocałował mnie. Na początku delikatnie, później jednak nabrał pewności. Już rozchylił lekko usta, aby nasze języki się spotkały... kiedy zadałam sobie sprawę z tego co robię. Przyznaję podobało mi się to jak całuje, ale nie mogę tego robić Niallowi, poza tym to jego kocham a nie Zayna. Ok, może jeszcze do mnie nie dotarło, że jesteśmy parą, ale jestem z tego powodu szczęśliwa, a Malik to tylko dobry przyjaciel.

Tylko jak go teraz nie zranić?

Av i Al :)

Jest już rozdział 18!  Mamy nadzieje ze wywołał on w was wiele emocji i, że  taki zwrot akcji wam się spodobał. Bardzo dziękujemy za wszystkie komentarze jak i za mile słowa na tt :) Ten rozdział pisałam sama ponieważ Al pojechała do Paryża. Zapraszamy do komentowania i do następnego wpisu.


sobota, 16 maja 2015

Rozdział 17

Niall's POV:



Kiedy nasze usta się zetknęły poczułem się nieziemsko. Jest cudowna, urocza, piękna. Zakochałem się w niej, a jej oczy są napiękniejszymi jakie kiedy kolwiek widziałem. Miała rację, to ona jest moim kluczem do otwarcia. Dzięki niej stałem się zupełnie innym człowiekiem. Po tym co się przed chwilą wydarzyło liczę, że nasza przyjaźń przerodzi się w coś więcej. Jednak boje sie, że tylko ja tak myślę, ale przecież nie pozwoliła by mi siebie pocałować gdyby nie chciała prawda?

- Emilly?- odezwałem się łapiąc oddech po pocałunku.

- Tak? - zapytała cały czas patrząc się w moje oczy. Chyba to jest czas, zeby jej to powiedzieć.

- Zakochałem się w tobie. - Nareszcie jej to powiedziałem, zrobiłem to. Emilly przez chwilę nic nie mówiła tylko patrzyła na mnie jakby zastanawiała się co powiedzieć.

- Niall... - zaczęła ale ja nie dałem jej dokończyć.

- Rozumiem to, że ja cię kocham nie znaczy, zę ty musisz czuć to samo do mnie... lepiej już pójdę - póściłem jej delikatną dłoń którą pewnie ostatni raz trzymałem i udałem się w stronę drzwi. Już miałem otwierać drzwi kiedy usłyszałem

- Kocham cię - chyba się przesłyszałem. Czy ona właśnie powiedziała że mnie kocha? Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Podbiegłem do Em, wziąłem ją na ręcę i pocałowałem ją najbardziej czule jak tylko mogłem.



Emilly's POV



Kocham cię- czy ja się przesłyszałam? Zatkało mnie! Przez chwilę nie wiedziałam co powiedzieć. Patryłam tylko w jego cudne niebieskie oczy. Chciałam już powiedzieć, że nie zasługuję na niego, ale nie dał mi dokończyć. Widząc go odchodzącego uświadomiłam sobie, że go kocham. Wtedy blondynek do mnie podbiegł, wziął mnie na ręce i pocałował jak jeszcze nikt inny mnie nie całował.

- Mam dla ciebie niespodziankę. - powiedział zaraz po długim pocałunku.

- Mam się bać?- zapytałam nadal będąc w jego objęciach.

- Zemną nigdy ci nic nie grozi. - powiedział troskliwym głosem. Niall odstawił mnie na ziemię i w tym samym momencie zaczął mnie strasznie boleć obojczyk.

- Co się dzieje? - zapytał blondynek.

- Chyba ostatnia część blizny.

- Mogę ci jakoś pomóc?

- Nie trzeba zaraz powinno minąć. Pójdę już. Zobaczymy się póżniej.

- Nie zostawie cię samej.

- Niall proszę muszę teraz pobyć sama.

- No dobrze ale nie idź nad jezioro.

- Dobrze. - pocałowałam go w policzek poczym wyszłąm. Szłam tak i myślałam nad tym wszystkim. O tym że niall jest moim chłopakiem. Jejciu jak to dziwnie brzmi. Całe moje życie właśnie uległo zmianie. Nie jestem już tą samą, zatwardziałą, hamską dziewczyną. Teraz pokazuje swoje uczucia, nie tak jak wcześniej. Ten obóz zmienia mnie każdego dnia. Przestałam myśleć o mamie, poznałam wspaniałych ludzi, na których mi zależy, mam osobę, której mogę zaufać. Moja szafa nie jest już tylko czarna, dzięki Av i Al stała się ona bardziej kolorowa. I co najważniejsze nareszcie pokonałam swój lęk, przed... tak naprawdę samą sobą. Moje oczy nie są, aż tak złe jak myślałam... może nawet trochę ładne. Jeszcze tylko ta moja blizna. Co raz bardziej mnie boli. Zauważyłam kamień i postanowiłam na nim usąść. Siedziałam tak może z pół godziny, może dłużeji nagle usłyszałam za sobą nonszalancki głos Zayna. Sczerze kocham jego głos, jakbym go skąś kojarzyła.

- Co moja ulubiona koleżanka robi sama, w lesie, na kamieniu? - zapytał z uśmiechem.

- To samo pytanie mogę zadac tobie mój ulubiony kolego. - kiedy się z nim droczyłam zapomniałam o bólu.

- Widzę, że jesteś w chumorze. Co się stało, że nagle tak promieniujesz? A niech zgadne to moja zasługa... - jego skromnośc mnie rozwala.

- Poczęści tak - nie wiem czy powiedzieć mu o mnie i Niallu, praktycznie sama nie wiem co o tym sądzić. Jeszcze z tym poczekam.

- Poczęści mówisz... to chodź zabiorę cię w jedno miejsce. To bedzie niespodzianka.

- Ty wiesz, że ci nie odmówię... - nie umiem mu odmwiać.

- Wiem. - znów ta jego skromność - Mam do ciebie pewną sprawę i myślę, że mogła byś mi pomóc.

- Ja? Hmm... to ciekawe. Zamieniam siew słuch.

- Chyba się zakochałem - zaczął niepewnie. - Kiedy widzę tą dziewczynę czuje, że nie mogę bez niej żyć, ze zrobił bym dla niej wszystko byle była szczęśliwa. Jstem też o nią bardzo zazdrosny i boję się, że ona wybierze tego drugiego. - sprawy sercowe. Akurat z tym to nie trafił. Ja nie u miem sama sobie z tym poradzić, a co dopiero komuś pomagac.

- Wiesz, akurat z tym to nie trafiłeś, ja nie umiem w takich sprawach doradzać.

- Ale jesteś dziewczyną i to taką, którą bardzo lubię, napewno mi doradzisz coś dobrago. Co byś zrobiła na moim miejscu?

- Powiedziała bym jej to co czuję i zaakceptowałajej decyzję. Nie można zmusić ludzi do miłości ona sama do nas przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie. - wow! Jakiegoś olśnienia dostałam. To co przed chwilą powiedziałam, jest chyba odzwierciedleniem tego co teraz właśnie czuję. Moja miłość przyszła właśnie w takim momeńcie.

- Emilly... to akurat nie jest dobry pomysł. - powiedział przygnębiony.

- Dlaczego? - (teraz ja będę skromna). Moim zdaniem ten pomysł jest najlepszy z możliwych. Zdziwiła mnie jego odpowiedź.

- Bo znienawidziła by mnie do końca, życia, a wolę ją już mieć jako koleżankę i móc z nią rozmawiać i śmieać się niż unikać i widzeć jej zawiedziny wazrok na mnie. Ona oczekuje odemnie przyjaciela, a nie swojej drugiej połówki.

- Czasem lepiej zaryzykować, niż żyć w niewiedzy. Myślę, że skoro się w niej zakochałeś to nie jest taka okrutna. - bardzo lubię mulata dla tego staram mu się pomóc. Chciała bym, żeby był szczęśliwy, tak jak ja. Bo ja naprawdę jestem szczęśliwa. Szczęśliwa z Niallem.

Dochodziliśmy już do dziedzińca, kiedy usłyszałam znajome głosy dziewczyn.

- Wiesz co spotkajmy się dzisiaj o 21.00 przy jezoirze. W tedy pokażę ci niespodziankę. Teraz pewnie chciała bys pogadac z dziewczynami.

- Nie gniewasz się? MUszę im coś bardzo ważnego powiedzieć.

- Na ciebie w życiu. Przy okazji jak będziesz im mówiła to coś ważnego wspomnj im, że masz przystojnego kolegę. - skromość, skromność i jeszcze raz skromność. - Dziękuję ci za pomoc. - przytulił mnie trochę więcej niż przyjacielsko i pocałował mnie wpoliczek.

- Nie ma za co - kiedy to powiedziałam zarumieniłam się.

- Jesteś najlepszą moją ulubioną koleżanką na świecie. - kiedy to usłyszałam uśmiechnęłam się sama do siebie. Zayn pewnie odzszedł bo nie chciał się spotkać z dziewczynami.

- Hej Em - wykszyczał rudzielec.

- Hejka - powiedziałam cała rozpromieniona. Dzisiejsza sytuacja z Niallem i rozmowa z Zaynem ustanowiły ten dzień najlepszym w moim życiu.

- Jesteś jakoś bardzo szczęsliwa. To nie jest ta sama Em co z początku obozu.

- Masz rację wydarzyło się coś wspaniałego. Mam wam tyle do opowiedzenia. - mam ochote opowiedzieć im wszystko ze szczegółami. A co do starej Emilly... tak zmieniłam się. Zdecydowanie się zmieniłam na lepsze.



sobota, 9 maja 2015


ROZDZIAŁ 16

EMILLY'S POV:



Rano obudziałam się i od razu przypomniały mi się wczorajsze zdarzenia i jaki dzisiaj jest dzień. Moje urodziny. 13 lipca. To będzie najgorszy dzień w moim życiu. Chciałam założyć okulary więc sięgnęłam po nie ręką. Nie było ich tam. Spanikowałam i zaczęłam krzyczeć.

-Maria! Proszę przyjdź tu szybko, proszę!-po chwili poczułam jak materac obok mnie się ugina.

-Co się stało?-zapytała zaniepokojona.

-Nie ma moich okularów.-powiedziałam zdenerwowana.

-Jak to nie ma? Zawsze były na szafce nocnej. Może położyłaś je gdzieś indziej?

-Na pewno nie, wiesz, że muszą być jak najbliżej mnie.-powiedziałam i mimo że miałam zamknięte oczy łzy leciały po moich policzkach.

-Spokojnie. Znajdą się. Już spokojnie.-mówiąc to przysunęła się bliżej mnie, wytarła łzy i przytuliła. Po kilkunastu może kilkudziesięciu minutach uspokoiłam się lekko i zapytałam.

-Która godzina?

-Po 12.-powiedziała ze spokojem.

-Jak ja pójde na zajęcia?

-Nie pójdziesz.

-To dobrze, bo coś czuje, że to dopiero początek. Dzisiaj nie wychodze z domku ani na moment.-powiedziałam i znowu zaczęły lecieć mi łzy.

-Dobrze, a tak w ogóle to wszystkiego najlepszego.-powiedziała i wsunęła mi do rąk małe pudełeczko.

-Dziękuje, ale nie trzeba było.-powiedziałam zakłopotana.

-Trzeba było. To jest prezent ode mnie i Alana.-zaczęłam otwierać tajemniczy prezent nadal mając zamknięte oczy. Po omacku mogłam się domyślić, że są to słuchawki.

-Jak wyglądają?-zapytałam po chwili.

-Są niebieskie.

-Chciałabym je zobaczyć.-posmutniałam jak to powiedziałam.

-Słonko, możesz otworzyć oczy i je zobaczyć jak chcesz...-nie dałam jej dokończyć.

-Maria, wiesz jaka jest sytuacja-wypuściłam powietrze z płuc-ja nigdy nie...-teraz to mi nie dane było dokończyć, ponieważ do pokoju ktoś wszedł, a ja nie mam zamiaru rozpowiadać tego wszystkim.

-Niall-zaczęła Maria, a ja szybko schowałam się pod kołdre.-prosze możesz zostawić nas same?-dokończyła.

-Tak, oczywiście..., a co się stało? Emilly, czemu tak na mnie zareagowałaś?-zapytał chłopak.

-Prosze, idź!-wykrzyczałam i po chwili usłyszałam trzask drzwi wyjściowych.

-Powinnaś mu powiedzieć. Emilly wiem, że to dla Ciebie trudne, ale przynajmniej idź do łazienki i pokaż się sama sobie. Nie wiesz jak wglądają twoje oczy. Wiem, że nie powinnam Cie namawiać, ale otwórz je przede mną, a ja powiem Ci...-znowu nie dałam jej dokończyć.

-A jak będą takie jak się obawiam. Jest coraz gorzej. Od moich dwunastych urodzin jest coraz gorzej. Nie moge czasami przez to narmalnie funkcjonować. Muszę czasami kłamać. Nie moge się nikomu przyznać.

-Kochanie, najpierw sama musisz odkryć prawde, a jak tego nie zrobisz to jak inni mają ją znać?-powiedziała to kojąsym i spokojnym głosem.

-Która godzina?-zapytałam ponownie. Bałam się.

-Dochodzi 13, ale spokojnie masz jeszcze trzy godziny. Masz mnie, Alana i jeśli będziesz chciała to też Niall'a, Alex i Avalon. Oni chętnie Ci pomogą tylko musisz im powiedzieć, ale najważniejsze jest to, żebyś sama przed sobą to zrobiła.

-Dobrze, możesz przyjść do mnie za 30 minut? Muszę to przemyśleć.-powiedziałam, a Maria opuściła pokój zostawiając mnie samą z moimi myślami. Od razu otworzyłam oczy. Nic nie miało...no jakby to powiedzieć, nic nie miało koloru. Dosłownie. Niektórzy mogą w to nie uwierzyć, ale tak jest na prawde. I jak mam powiedzieć Alex, Avalon i Niallowi, że...no właśnie co ja mam im powiedzieć? A jak to zrobie, to co później? Może Maria ma racje, że jeśli są prawdziwymi przyjaciółmi to zrozumieją i nie odwrócą się ode mnie. A co jeśli nie? Mogą uznać mnie za wariatke i psychopatke, która kłamie i ma wiele tajemnic. I co ja mam zrobić? Prawdziwe wsparcie mam tylko w państwie Smith. Jak tylko bym chciała to bym miała je jeszcze w tej niesamowitej trójce, ale powiedzenie prawdy będzie kosztowało mnie bardzo, bardzo dużo. Najpierw sama muszę się oswoić z prawdą mimo że znam ją od kilkunastu lat. Nie moge dalej uciekać przed wyznaniem prawdy światu tak jak robiłam to od momentu, w którym to się zaczęło. Nie moge tak żyć. Nie moge uciekać przed problemem, ponieważ nie można uciec przed... samym sobą, prawda? Muszę podjąć decyzje. Nie jutro, za tydzień czy za miesiąc. Teraz. Muszę podjąć ją teraz. Nie moge dalej z tym zwlekać. Tylko jak mam to zrobić? Dla kogoś otworzenie oczu jest najprostszą czynnością na świecie. To tak jak oddychanie. Dla mnie otworzyć oczy tak, żeby inni mogli je zobaczyć jest najtrudniejsze. Nigdy tego nie robiłam. To znaczy od moich czwartych urodzin. Wtedy wszystko się zaczęło. Wszyscy mogą się teraz ze mnie smiać. Nie umiem otworzyć oczu publicznie, bez okularów. Boje się.

Leżałam, płakałam i myślałam tak jeszcze przez chwile, ponieważ do pokoju weszła Maria.

-Podjęłaś decyzje?-zapytała delikatnie, jakby bała się mnie zranić tym co mówi. Usiadła obok mnie na łóżku i ręką pogładziła moje plecy. Drugą wytarła łzy, które spływały po moich policzkach.

-T...tak.-odpowiedziałam niepewna tego co mówie.

-Na pewno, bo wiesz, że ja nie chce naciskać to tylko i wyłącznie twoja decyzja.

-Tak, na pewno chce to zrobić.-mówiąc to cały czas miałam zamknięte oczy.

-No to zamieniam się w słuch.

-Nie musisz. Wystarczy, że spajżysz.-powiedziałam, wzięłam głęboki wdech i wypuściłam owietrze z płuc. Po chwili moje powieki się uchyliły na tyle szeroko, że Maria mogła zobaczyć je w pełnej okazałości.

-I tego się tak bałaś? Już po wszystkim. Idź do łazieki i zobacz je. Nigdy nie widziałam tak pięknych i błyszczących oczu.-powiedziała z uśmiechem na twarzy i pogładziła mnie po polizku.

-Jakie one są?-zapytałam patrząc jej w oczy.

-Idź, a się przekonasz.-tak jak powiedizała, tak zrobiłam.

Chwyciłam za klamkę i weszłam do pomieszczenie. Po chwili stanęłam przed lustrem zasłoniętym białym, bawełnianym ręcznikiem. Wzięłam ponownie wdech i wypuściłam powietrze. Złapałam za róg materiału i pociągnęłam.podniosłam wzrok na lustro i zobaczyłam średniego wzrostu, szczupłą dziewczynę. Miała rozpuszczone, proste włosy do połowy pleców. Miała ombre. Nie powiem ładne. Miała na sobie czarne szorty i czarną bokserke. Analizowałam cała sylwetke. Po tym jak doszłam d twarzy ujżałam pełne usta, zgrabny nos i...oczy. Nie były takie jak sobie wyobrażałam. Myślałam, że będą wyblakłe, szare, niewidoczne. Takie jak u niewidomych. No, bo ja tak jakby jestem taką osobą. No, może nie do końca, bo widze zarysy postaci i rzeczy, ale nie dokładnie. Z kolorami już troche gorzej. Nie widze nic kolorowego tylko czarny, biały i szary. I tak od moich czwartych urodzin. A wracając do tego jakie są teraz to są czarne. Zupełnie czarne. Tego się nie spodziewałam. Wyobrażałam sobie je zupełnie inaczej. W lustrze zaobaczyłam siebie. Taką jaką widzą mnie inni. Ja siebie nie za bardzo widze na codzień. Ostatni raz cztery lata temu. W dniu moich 12 urodzin. Z każdym rokiem moja „wada” pogłębia się. Może pytacie jeszcze dlaczego rysuje jeśli tego nawet nie widze? Odpowiedź jest prosta, no może dla mnie. Nie widze tego co rysuje. To samo wychodzi ze mnie. Wiem tylko podświadomie, że jest to na przykład drzewo, rzeka czy osoba, ale nigdy nie widziałam tego co narysowałam w pełnej okazałości i chyba nigdy nie zobaczę.

Wiem co teraz muszę zrobić. Wybiegłam z łazienki i pobiegłam do kuchni, w której siedziała Maria i piła herbate.

-Dziękuje.-powiedziłam przytulając ją do siebie najmocniej jak tylko potrafie.

-Nie ma za co.

Szybko ubrałam się w czarne leginsy i założyłam biały t-shirt oraz moje conversy. Wybiegłam z domu i obrałam jeden cel. Wiem, że tam są. Po dziesięcio minutowym biegu dotarłam do celu. Nie miałam na nosie okularów dlatego słońce raziło moje oczy, które nie są do tego jeszcze przyzwyczajone. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Zamknęłam oczy równo z tym jak drzwi się otworzyły. Po chwli usłyszałam głos Alex.

-Hej Em!

-Hej. Moge wejść?

-Jasne, ale dlaczego masz zamknięte oczy?-zapytała wpuszczejąc mnie do środka.

-Jesteś z Av i Niallem?-zapytałam ignorując jej pytanie.

-Tak, są w pokoju na górze, ale nie odowiedziłaś na moje wcześniejsze pytanie.

-Zaprowadź nie tam.-znowu zignorowałam to co do mnie powiedziała.

-No dobrze chodź.-powiedziała i wolnym krokiem zmierzałyśmy ku pokoju Al i Av. Stanęłam w progu i usłyszłam śmiech Av. No to zaczynamy.

-Hej.

-Emilly! Co się stało?!-od razu jak popażony zapytał blondyn.

-Zaraz wam wszystko opowiem. Tylko obiecajcie, że mnie nie zostawicie, bo to jest dla mnie szczególnie trudna sprawa.

-Obiecuje.-powiedzieli chórem. Usiadłam na łóżku i zaczęłam opowiadać. Cały czas miałam zamknięte oczy.

-No to od czego zacząć. Może najlepiej od początku. Jak kończyłam 4 lata to w moje urodziny zaczął pogarszać mi się wzrok, ale nie tak, że lekko tylko od tamtego momentu nie widzę kolorów. Wszystko w jednej chwili zrobiło się jak w czarno-białym filmie. Po następnych czterech latach zaczęłam gorzej widzieć. Rozróżniałam tylko kształty. Moje oczy zrobiły się wtedy jak u niewidomego. No coż prawie nim jestem. A jeszcze zapomniałam powiedzieć, ze co cztery lata pojawia mi się jakaś część znamienia, które mam na prawym obojczyku. Jest ono ledwo widoczne, bo próbowałam je coraz bardziej zamaskować i chyba jak na razie mi się udaje. Dzisiaj mam nadzie, że to wszystko się skończy, bo...chyba dzisiaj strace wzrok na dobre. Mam cichą nadzieje, że tak się nie stanie, ale jak to mówią nadzieja matką głupich. Teraz moje oczy wyglądają zupełnie inaczej. Są czarne jak smoła. Dzisiaj dopiero pokazałam sobie prawde, ale wy jesteście dla mnie najważniejsi i chciałam, żebyście też ją znali i nie chciałabym, żebyście mnie zostawiali, ale jak nie chcecie się ze mną przyjaźnić to ja to zrozumiem. Już do tego przywykłam. Przywykłam już do samotności.-po wypowiedzieniu tych wszystkich słów otworzyłam oczy.



NIALL'S POV:



Po tym co Em powiedziała zatkało mnie. Teraz już wiem dlczego nosiła te okulary i dlaczego nie chciała nigdzie bez nich iść ani nawet rozmawiać. Bała się. Ale ja byłem głupi. Dlaczego namawiałem ją do tego by ich nie zakładała? Jestem kompletnym idiotą.

Po tym Emilly otworzyła oczy. Znowu mnie zatkało. Pozytywnie oczywiście. Nigdy wcześniej nie widziałem tak pięknych, hipnotyzujących i błyszczących oczu.

-Emilly...-wyszeptałem.-My nigdy cie nie zostawimy. Jesteśmy...przyjaciółmi.-no właśnie przyjaciółmi. Chciałbym, żeby było to coś więcej, ale nie umiem jej tego powiedzieć.

-Właśnie Niall dobrze mówi. Możesz na nas polegać. Zawsze i wszędzie.-powiedziała już nieco żywiej Av.

-Pamiętaj, że zawsze jak coś to jesteśmy my.-powiedziała Al.

-Dziękuje Wam. Nie miałam takich przyjaciół. Ja w ogóle nie miałam przyjaciół. Tylko znajomych, którzy od razu jak się dowiadywali o tym to odwracali się ode mnie, albo myśleli, że jestem chora psychicznie.

-Dziewczyny, moge zostaś sam z Emilly?-zapytałem niepewnie.

-O tak! My już idziemy! No to powodzenia!-powiedziała od razu Av i wybiegły z Al z pokoju. Usiadłem obok dziewczyny na łóżku i chwyciłem jej delikatną dłoń. Po chwili z kieszeni wyciągnąłem nieduże pudełeczko i wręczyłem je Em.

-Proszę. Tak na urodziny i żebyś zawsze o mnie pamiętała.

-Dziękuje.



EMILLY'S POV:



Wzięłam pudełeczko i otworzyłam je. Moim oczom ukazały się dwie bransoletki jedna miała zawieszke z kłudką, a druga z kluczykiem. Jedną to zkluczykiem założyłam na swoją ręke, a druga z kłudką pomyślałam, że założe Niallowi, bo chyba takie było zamierzenie tego prezentu. I moge powiedzieć, że trafił swietnie.

-Widzisz, to ja mam klucz do twojego otwarcia.-powiedziałam i spojżałam w jego cudowne oczy. Teraz i on mógł spojżeć w moje. Niall przyłożył swoją ręke do mojego policzka i pogładził go kciukiem. Zaczął się do mnie zblizać. Nasze usta dzieliły milimety. Mogłam czuć jego ciepły oddech na moich wargach od którgo moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Po chwili nasze usta się stykały, a my utonęliśmy w niesamowitym pocałunku. Niall całował mnie tak delikatnie jakby bał się mojej reakcji i obawiał się tego, że jak mnie póści to znikne, a jednocześnie jak zrobi coś za mocno to rozsypie się jak domek z kart. Kocham w nim to. Nie wiem ile czasu minęło. Sekunda, minuta czy godzina, ale odsunęliśmy się od siebie, ponieważ zabrakło nam tchu. Patrzyliśmy sobie w oczy. Jego cudowne oczy zahipnotyzowały mnie. Nie wiem dlaczego, ale po moim policzku zleciała samotna łza, którą Niall wytarł kciukiem. Była to łza szczęścia. Po chwili wtuliłąm się w niego, a on obiał mnie tak jakby nie chciał, aby stała mi się krzywda. Tylko przy nim czuje się całkowicie bezpiecznie.
 
 
 
Al i Av:)
 
Oto rozdział, który jest chyba najbardziej wyczekiwany. Oto cała prawda:) No dobra może nie cała, ponieważ mamy jeszcze bardzo dużo do wyjaśnienia, a jeszcze o tym nie wiecie:) Mamy nadzieję, że bardzo Wam się podoba i chciałyśmy podziękować za tak dużą ilość wyświetleń oraz za dużą lość komentarzy:) Jesteśmy bardzo wdzięczne:*
 
PS Mieliście ciekawe pomysły co do tego jaką tajemnice skrywała Emily;) (na twitterze)

niedziela, 3 maja 2015

WCZEŚNIEJSZE ROZDZIAŁ
 
Coraz więcej osób prosi o częściej wstawiane rozdziały. Bardzo się cieszymy, że aż tak bardzo Wam się podoba i bardzo byśmy chciały wstawiać częściej, ale dopiero nad tym myślimy, ponieważ ja (Al) wyjeżdżam na wcześniejsze wakacje, a Av ma teraz dużo nauki i nie mamy czasu pisać dlatego jesteśmy teraz bardzo do tyłu z rozdziałami:/ (Oczywiście rozdziały będą wstawiane co tydzień w soboty) Musimy wszystko ponadrabiać i dopiero w wakacje istnieje taka możliwość wstawiania częściej rozdziałów. Dużo osób także pyta czy nasz blog jest na Watpadzie. Nie, nie jest, ale też rozważamy taką decyzje, aby się pojawił. I tak jak wcześniej pisałam będziemy miały czas na początku wakacji i postaramy się, aby wasze prośby były spełnione:) 
Przepraszamy jeśli ktoś teraz smuta:'( 
 
~Al

sobota, 2 maja 2015



                           ROZDZIAŁ 15



Przed chwilą spełniło się moje małe marzenie. Nie moge uwierzyć, że on to zrobił. Pocałował mnie!!! tak ludzie on mnie pocałował!!! jestem teraz najszczęśliwszą osobą na świecie. Odezwał się po chwili.

-Wiesz, że jesteś dla mnie wszystkim?-nie wiedziałam co powiedzieć, ale po chwili namysłu wydusiłam.

-Teraz już wiem.-zarumieniłam się i spuściłm głowe na co on chwycił mój podbrudek i powiedział.

-Lubie jak się rumienisz.-po tym przeszła mnie fala gorąca i chyba jeszcze bardziej stałam się czrwona. On tak właśnie na mnie działa. Ja nie mam pojęcia dlaczego, ale moge się tylko domyślać. Chyba się zakochałam. Nie wiem tego jeszcze, ale wiem, że on we mnie się zakochał i teraz jest tego świadomy. A ja? Nie wiem. Moje przemyślenia wyrwał mnie ten cudowny głos.

-Może już wracajmy?

-A może nie?-czy ja to powiedziałam?! Głośno?!-Yyyy...to znaczy tak może wracajmy.

-Coś się stało?-zapytał.

-Nie, nie tylko...nie ważne.-prosze nie pytaj proszę, proszę, proszę.

-No..dobrze, ale wiesz, że nie ukryjesz nic przedemną.-stwierdził.

-Wiem, ale proszę nie mówmy o tym.-poprosiłam.

-Dobrze.-i tak do powrotu do domku żadne z nas się nie odezwało. Weszliśmy do niego i mogliśmy zauważyć Kitty leżącą na łóżku. Nie wiem czy spała, ale szczerze mało mnie to obchodziło. Poszłam do łazienki, aby przebrać się w piżame i zdjąć tą sukienke i buty na obcasie. Odetchnęłam z ulgą jak to zrbiłam. Wykonałam wieczorną toalete i wyszłam z łazienki. Po mnie poszedł Niall. Położyłam się i sprawdzilam facebooke, tumblra, instagrama i twittera. Sprawdziłam godzine. Jest 22:23. Postanowiłam iść już spać. W tym momencie chłopak wyszedł z łazienki. Miłam jeszcze zapaloną lampke więc zobaczyłam, że ma na sobie spodnie dresowe, lekko trzymająe się na jego biodrach i no i właśnie nic więcej. Nie miał koszulki tylko na szyj ręcznik i mokre włosy. On jest taki cudowny. Jego ciało...ach...jakieś cudo. No na prawde. Szybko zgasiłam światło na co on szybko się odwrócił w moją strone i wiem, że zarumieniony szybko założył białą koszulke na krótki rękaw.

-Myślałem, że śpisz.-powiedział lekko ściszonym głosem.

-A widzisz jednak nie śpie i ciesze się z tego.-czy ja to powiedziałam?! Co się ze mną dzieje?!

-Tak?-zapytal lekko zdziwiony.

-Tak, ale już ide spać. Dobranoc. Miłych snów.-szybko powiedziałam, zdjęłam okulary i odwróciłam się do ściany. Zamknęłam oczy i usłyszałam ten aksamitny głos.

-Dobranoc księżniczko.-po tym poczułam jego cipły oddech przy moim uchyu.-Jak będą o Tobie to będą wspaniałe.-po tym pocałował mnie w kącik ust i odszedł. A ja? Leżałam tam sparaliżowana i szczęśliwa. Jabym mogła to bym się na niego rzuciła i zaczęła tańczyć jak jakaś wariatka, ale przecież nie chce nikogo obudzić. Najszczęśliwsza na świecie zasnęłam.

Rano obudziły mnie krzyki Al i Av. Zaraz zaraz...co one tu robią? Szybko podniosłam się i poszłam do mniejsca, z którego było słychać te piski czyli do kuchni.

-Hej. Co wy tu robicie? Coś mnie ominęło? Która godzina?-nie wiem dlaczego zadałam tyle pytań. W pomieszczeniu była Al ubrana w czarną rozkloszowaną spódnice, białą bokserke wpuszczoną do niej i bluze taką samą miał Niall. Był ubrany też w czarne, poprzecierane rurki i białą koszulke. Av jak to ona miała na sobie sukienke w kwiatki.

-Hej.-powiedzieli chórem.

-Jesteśmy tu bo jest już 10:28 i to chyba mnie i Av coś ominęło. Prawda?-powiedziała Al.

-Yyy...zaspałam. Pójde do łazienki i się przebiore.-powiedziałam szyko i wręcz wybiegłam z pomieszczenia. Usłyszałm tylko krzyk Avalon.

-My już wszysko wiemy!

-Tak? No to fajnie!-odkrzyknęłam jej z sarkazmem. Skierowałam się do łazienki i zrobiłam poranną toalete i przebrałam się w długie spodnie, czarną bluzke ze znakiem supermana i moje czarne conversy. Oczywiście na nosie miałam okulary, a makijaż...no zrobiłam tylko kreski i pomalowałam rzęsy, a usta pomalowałam błyszczykiem. Av miała racje. Nie moge cały czas chodzić ubrana na ciemne kolory, bo wyglądam na smutną, a teraz w ogóle nie jestem smutna. Jestm najszczęśliwszą osobą na świecie. Wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni. Do moich przyjaciół. Jak to cudownie brzmi. Czekało tam na mnie przepyszne śniadanko czyli mój ukochany rogalik z czekoladą i late.

-Dziekuje. Tek kto te zrobił jest wspaniały. Kocham tą osobe.-powiedziała nie zważając na to kto to zrobił. Zaczęłam jeść rogalika, kiedy blondyn się odezwał.

-Dziękuje.-zarumienił się po czym dodał szeptem tak, że ledwo go zrozumiałam.-Też cie kocham.--wszyscy zamilkli, a ja zaczęłąm się dławić rogalikiem.-To znaczy...no wiesz...no może ja nie będe się już odzywał. Tak właściwie to ja już pójde. Cześć.-miał już przekraczać próg, ale odwrócił się i powiedział-Emilly, tak jakby co to nie ma dzisiaj zajęć jakbyś chciała iść nad jezioro to zadzwoń do mnie.-nie zdążyłam odpowiedzieć, bo wyszedł.

-Nie mam numeru.-powiedziałam już sama do siebie.

-Nie martw się my mamy jak chcesz to możemy Ci dać-powiedziala ciepłym głosem Av.

-Dzięki.-powiedziałam i poszłam po telefon. Zapisałam numer blondynka i kończyłam jeść śniadanie.

-A co dzisiaj taka zmiana, że masz czerwone rurki i jeszcze ten znaczek supermana na koszulce z żółtym i też czerwonym?-odezwała się zdziwiona Al.

-No wiesz ja już nie jest smutna. Jestm teraz bardzo szczęśliwa, bo mam cudownych przyjaciół.-powiedziałam, ale w głowie mam teraz jedno słowo. Czerwony. Szkoda, że ja...albo nie ważne.

-Ciesze się, że na s posłuchałaś.-powiedziała Av i uśmiechnęła się przyjaźnie. Rozmawiałyśmy tak do 13. co do Kitty nie wiem gdzie jest, ale mnie to nie obchodzi. Około 14:30 zjedliśmy obiad, ale nie było Niall'a. Wszyscy byli Kitty, Alan, Maria, ja nawet Av i Al. a jego nie było. Dlaczego?

-Maria, możemy porozmawiać?-zapytałam, gdy zostałyśmy same w kuchni.

-Oczywiście. Mów co ci leży na sercu.-jak ja lubie jej nastawienie. Jest dla mnie jak babcia i mama w jednym. Zawsze mnie wysłucha i doradzi.

-Mam pytanie. Bo jak się ktoś zakocha to skąd to wie?

-Emilly. Jak się zakochasz to druga osoba będzie twoim szczęściem. Nie będziesz traktowała jej obojętnie, ani jak kogoś kto interesuje cie, ale nie zwracasz na nią zbyt dużej uwagi. Będziesz cieszyć się jej szczęściem, smuciś kiedy ona będzie smutna. Będzie ona na pierwszym miejscu. Zawsze i wszędzie. Będziesz mogła jej wszystko powiedzieć i mieć pewność, ze dochowa tajemnicy. Przy tym szczęściarzu będziesz czuła się wyjątkowa. Będziesz wiedziała, że przy nim jesteś bezpieczna. Czasami nawet tylko jego obecność ci wystarczy. Będziesz się o niego martwiła bardziej niż o siebie. Można powiedzieć, że będzie to najważniejsza dla ciebie osoba.-zakończyła swój monolog.

-Dziękuje.-powiedziałam i przytuliłam ją.

-Ale za co? Przecież to tylko pytanie.-powiedziała jakby była to mała rzecz. Może dla niej tak, ale dla mnie nie. Dla mnie jest to coś wielkiego. Odsunęłam się od niej i ze łzami w oczach powiedziałam tylko jedno.

-Zakochałam się.-Maria uśmiechnęła się szeroko i wytarła tą małą przezroczystą kropelke spływająca po moim policzku.

-Widzisz. Nigdy nie wiesz co życie przyniesie.-po tych słowach przytuliła mnie i głaskała po głowie.-nie płacz.

-Ale to są łzy szczęścia. Właśnie.-powiedziałam i odsunęłam się od niej.-Co do mojego szczęścia to martwie się o nie bo nie przyszło na obiad i nie wiem gdzie jest. Dzwoniłam, ale nie odbiera. A jak się coś stało?-powiedziałam i zaniepokoiłm się. Martwie się o Niall'a. Nie wiem gdzie jest. Może coś się stało. Jak tak to sobie nie wybacze, że go nie zatrzymałam wtedy.

-Spokojnie. Twoje szczęście jest bardzo mądre i odpwiedziała i sile nic mu nie będzie.-pocieszała mnie Maria.

-Wiem, ale mimo wszystko martwie się. Bardzo się martwie.-to ostatnie powiedziałam spuszczając wzrok i ściszając głos.

-A tak odchodząc od tematu. Pamiętasz co jest jutro?

-Oczywiście, że tak. Moje urodziny. Jesteś chyba jedną osoba, która pamięta. Boje się tego co jutro się wydarzy.-powiedziałam bo wiem co mnie jutro czeka. To będzie straszne.

-Nie bój się. Wszysko będzie dobrze. Masz niesamowitych przyjaciół i masz mnie. My nie pozwolimy, żeby jutro się coś stało, ale to będzie dla nich trudne, bo oni nie wiedzą.

-Przeżyje.-powiedziałam i wstałam kierując się do drzwi.-Dziękuje jeszcze raz!-krzyknęłam jeszcze zanim wyszłam. Dziwne, bo wzięłam ze sobą tylko telefon. Postanowiłam poszukać blondyna. Poszłam nad jezioro. Nie było go. Wołałam. Nic. Oczywiście nie obyło się bez postaci po drugiej stronie jeziora. Nie wiem kto to jest, ale nie czuje się bezpiecznie. Skierowałam się do domku dziewczyn. Proszę niech tam będzie. Błagałam w duchu, ale jak się mówi nadzieja matką głupich. Ani śladu po Niall'u. Razem z Al i Av przeszukałyśmy cały ośrodek, ale nigdzie go nie było. Wróciłam do domku zrezygnowana. Była 23:46. Ja nie wiem gdzie on jest. Musiało się coś stać jeśli nie wraca. Około 1 byłam gotowa do spania, ale nie mogłam spać wiedząc, ze jemu mogło się coś stać. A jak ktoś go napadł i leży teraz gdzieś nieprzytomy sam tak jak ja kiedy się potknęlam? Nie nie nie emilly nic się nie stało. Spokojnie. Usiadłam na podłodze, włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam Moją Playliste. Około 3 zasnęłam.


NIALL'S POV:


Chodziłem dzisiaj po całym ośrodku i myślałem wszystkim. I tak głównym punktem rozmyślań była Emilly. Widziałem je kilka razy jak mnie szukała razem z Av i Al. Nie chciałem z nikim rozmawiać. Około 2:30 postanowiłem wrócić do domku, bo zmęczenie dawało o sobie znać. Wszedłem do niego i cicho przebrałem w rzeczy do spania. Miałem już iść spać, ale przypomniałem sobie, żeby pocałować Em na dobranoc. Chociaż była 4 nad ranem, ale ja dopiero ide spać więc. Kitty nocuje u koleżanki, której współczuje, bo ja takieg diała mam na co dzień i jedna noc to jest straszne, ale więcej jeszcze gorzej. Odszedłem do łóżka Emilly i to co zobaczyłem zdziwiło mnie. Siedziała zwinięta w kłębek ze słuchawkami w uszach. Ona na mnie czekała. Jaki ja jestm głupi. Ona na mnie czekała i się martwiła, a ja nie dawałem znaku życia. Wziąłem ją na ręce i położyłem na łóżku. Wyjąłem słuchawki z jej uszu i z ciekawości wsadziłem jendą do swojego ucha. To co usłyszałem zwaliło mnie z nóg. Cudowny, aksamitny głos. Znajomy, ale nie znam piosenki melodii, a to dziwne. Nigdy nie słyszałem tej piosenki. W tym momencie mnie olśniło. To jest głos Emilly! To jest jej piosenka! Odblokowałem jej telefon i zobaczyłem cały album nazwany Moja Playlista. To są jej piosenki. Przesłałem sobie wszystkie i odłożyłem telefon na szafke nocną. Posiedziałem przy Em jeszcze pół godziny słuchając jej piosenek. Każda była smutna. Ze zmęczenia zamykały mi się oczy więc pocałowałem ją w kącik ust, wstałem i poszedłam do swojego łóżka cały czas słuchając jej cudownego głosu.
Położyłem się i zasnąłem przy jej głosie

~Av i Al~

Już jest rozdział 15!!! Jest was tu coraz więcej co nas bardzo cieszy :) Dziękujemy za wszystkie komentarze pod rozdziałami jak i na Twitterze, jesteście wspaniali!!! :) Mam nadzieje, że rozdział wam się spodobał i zostawcie po sobie ślad :)