Translate

sobota, 25 kwietnia 2015


Rozdział 14



Nagle usłyszałam głos Zayna.

- Co wy tu robicie? - zapytał cały zdenerwowany. Od razu odskoczyłam od Nialla, nie podobało mu się to, ale ja nie chciałam, żeby ktoś coś widział. Horan jest strasznie zdenerwowany, czuję, że jeśli zaraz czegoś nie powiem, któryś z nich może nie wyjść z tego cało.

- Chciałam wstać, ale przewróciłam się - powiedziałam cała czerwona z zawstydzenia.

- Zayn odejdź, albo nie ręczę za siebie - Niall zrobił krok w stronę Mulata.

- Spróbuj tylko, a ta twoja buźka już nie będzie taka piękna - powiedział Malik.

- Przestańcie, robi się już późno. - powiedziałam przerywając im dyskucję. - Zayn odprowadzisz mnie? - Chciałam mu to wszystko wytłumaczyć, żeby nie pomyślał sobie czegoś, bo lubię go i nie chcę mu robić przykrości. Poza tym wracając z Niallem czuła bym się dziwnie po tym co się stało.

- Emilly proszę nie rób tego- wyszeptał mi do ucha blondyn.

- Chodźmy - powiedział Malik i spojrzał sie na mnie podając mi rękę. Nie podałam mu swojej tylko zaczęłam iść leśną ścieżką. Niall został sam nad brzegiem jeziora. Tak naprawdę wolała bym z nim tam zostać i dokończyć to co zaczęliśmy, ale wiem, że dla niego to normalne. Szliśmy chwilę w ciszy. Postanowiłam zacząć rozmowę.

- Zayn?

- Nie musisz mi się tłumaczyć. - powiedział to cały czas patrząc się w ziemię.

- Wiem, ale chcę - dodałam po dłuższej chwili. - Naprawdę nic się nie wydarzyło. Chciał mi tylko pomóc wstać. Złapałam jego rękę ale pociągnęłamją za mocno i upadliśmy. - nic nie powiedział tylko szedł dalej. Bardzo chciałam żeby mi uwierzył. - Nie wierzysz mi. - powiedziałam zrezygnowana. Mulat nagle się zatrzymał. Złapał mnie za ramiona spojrzał mi w oczy ( okulary) i powiedział

- Emilly wierzę ci, zawsze będę ci wierzył, ale na samą myśl o tym, że ty i on... poprostu zależy mi na tobie. Rozumiesz to? - Nic nie powiedziałam tylko patrzyłam się na niego. Znów szliśmy w ciszy.

- Słodko wyglądasz w tej piżamie - uśmiechną się i sojrzał na mnie od góry do dołu. No tak zapomniałam, że cały czas jestem w piżamie.

- Zayn...

- Mówię prawdę, przysięgam - położył jedną rekę na piersi, a drugą uniósł do góry na znak, że mówi prawdę. On to umie mi poprawić humor.

- Wiesz może o jaką niespodziankę chodzi Meg? - zapytałam.

- Nie, pierwszy raz robi coś takiego, ale wiem, że dziewczyny mają do niej przyjść za godzinę. - Kiedy to powiedział dotarliśmy do domku.

- Dzięki, że mi uwierzyłeś to dla mnie dużo znaczy - uśmiechnęłam się na chwilę poczym odwróciłam się w stronę dzrzwi.

- Emilly? - Odwróciłam się do niego.

- Do zobaczenia wieczorem? - zapytał z nadzieją.

- Myślę że tak - i weszłam do środka. Kitty gdzieś wyszła bo nie było jej w domku. Wzięłam szybko rzeczy do ubrania. CZarne spodenki, czarną bluzkę na ramiączka z wyciętymi pachami i do tego złoty naszyjnik. Weszłam do łazienki, zasłoniłam lustro, umyłam się, pomalowałam, ubrałam i uczesałąm. Wychodząc z łazienki usłyszałam Marię, która krzątała się po kuchni. Nie wiem czemu, ale miałam ochotę z nią porozmawiać.

- Dzieńdobry - powiedziała jak zwyklę czuło.

- Dzień dobry - powiedziałam nie zbyt entuzjastycznie.

- Coś się satało? -zapytała.

- Maria? Pamiętasz chciałaś kiedyś ze mną porozmawiać.

- Tak pamiętam, ale ty powiedziałas, że nie mamy oczym.

- Chyba jednak mamy. - trochę mi głupi że tak ją wtedy potraktowałam.

- Chodzi o Nialla? - skad ona to wiedziała.

- Tak ale skąd... - nie było dane mi dokończyć.

- Pytał o ciebie i o to dlaczego nosisz okulary. - on o mnie pytał? Tego się nie spodziewałam.

- Ale... jak to... chwila... powiedziałaś mu dlaczego? - zapytałam lekko zdenerwowana. Nie chciałam, żeby tak się o tym dowiedział.

- Spokojnie nic nie wie. Powiedziałam mu tylko, że powiesz mu o tym sama jak będziesz gotowa. - uśmiechnęła sie. W tym samym momencie do domku weszła Kitty.

- Dziękuję - wyszeptałam, a to słowo nie pada często z moich ust. Kitty weszła do kuchni, spojrzała się na mnie zło wrogo i spytała marię.

- O której mamy się spotkać z Meg?

- Właściwie możecie już wychodzić. - ciekawe po co Meg zwołuje same dziewczyny? No nic może uda mi sie pogodzić z Blondi, wolę nie mieć wrogów. Pierwsza wyszła Kitty. Ja wzięłam jabko i ruszyłam za nią. Dobra teraz abo nigdy.

- Kitty - zawołałam. Dzieczyna obróciła się i poczekałą na mnie.

- Co?

- Czemu jesteś na mnie zła? Co ja ci takiego zrobiłam?

- Ty się jeszcze pytasz? Zabierasz mi chłopaka, który mi sie podoba od... bardzo dawna, znalazłaś sobie przyjaciółki, które kiedyś były moimi... jeszcze mam wymieniać?

- Katy ja, ja nie chciałam. Jeśli chodzi o Nialla to nas nic nie łączy, a Av i Al nic mi nie powiedziały.

- Dobra, nie lubie się z kimś kłócić, ale trzymaj się z dala od Nialla. ok?

- Dobrze. - nie, nie dobrze, ja po tym co się dzisiaj stało czuję, że łatwo się go niepozbędę. - Wiesz po co Meg nas woła wcześniej? I to same dziewczyny?

- Nie, sama jestem ciekawa. - Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę o róznych rzeczach poczym doszłyśmy do dziedzińca. Do okoła zebrały się już wszystkie dizewczyny z obozu. Meg stała na kamieniu i zaczęła mówić.

- Jak wiecie przygotowałam dzisiaj dla was niespodziankę. Nie zdradzę wam na razie o co chodzi, bo tego dowiecie się o 16.00, ale radzę wam się ubrac elegancko. Pamiętajcie tylko, że to będzie wieczorem wiec weszcie cos do założenia, bo może być trochę zimno. To wszystko co miałam wam do powiedzenia, a teraz idźcie się szykować bo została godzina do spotkania. - no super nie zamierzam się nigdzie stroić. Po pierwsze nie mam żadnych "ładnych" ciuchów poza tym nie lubię takich. Nie mam żadnej sukienki, mam tylko jedną spódnicę. Miałam już wracać do domku, ale usłyszałam swoje imię wykrzyczne na cały głos.

- Emilly - to była Av. Odwróciłam się w stronę dzieczyn i się z nimi przywitałam.

- Hej. Wiesz już co ubierasz? - zapytał rudzielec.

- Hej. Tak naprawdę nie mam żadnych ładnych ciuchów, ani nie umiem się stroić... - powiedziałam im prawdę.

- Spoko my ci pomożemy, Av jest specjalistką od takich rzeczy. - powiedziała Alex.

- No...ok. - czy ja się właśnie zgodziłam, żeby rudzielec mnie "wystroił"?Chyba tak. Poszłyśmy do domku dziewczyn i zaczęłyśmy plotkować. Poczułam, że muszę im powiedzieć o tym co się wydarzyło nad jeziorem. Opowiedziałam im całą historię, że parawie pocałowałąm Nialla i o rozmowie z Zaynem i Kitty.

- Słuchaj jeśli chodzi o Kitty to my tak naprawdę nigdy się nie przyjaźniłyśmy, a już napewno nie tak jak z tobą.

- Dobra dziewczyny koniec pogaduszek. Czas na metamorfozę. - Powiedziała Av z pełną profesjonalnośćią. Ja i Al zamiałyśmy się.

- No co nie wierzycie we mnie? - zapytał jednorożec.

- Wierzymy - powiedziała Al - czyń swą powinność - dodała. Avalon najpierw umyła mi moje lekko kręcące się włosy, póżniej je ułorzyła tak, żeby ładnie mi się układały. Potem wyciągnęła cos ze swojej szafy i kazala mi to ubrać. Była to sukienka, która wygladała jak czarny, krótki top, który przy dekolcie miał siateczkę, który jest połączony taka samą siateczką z lekko rozkloszowaną spódnicą. Alex chciała zrobić mi makijaż, ale powiedziałam, że tym się zajmę sama. Nie chciałam zdejmowac okularów, poprosiłam o kosmetyki i poszłam do łazienki. Skończyłam po 5 min. Av dała mi czarne szpilki.

- Dziewczyny? Bo ja nigdy nie chodziłam w szpilkach. - Al i Av powiedziały jednocześnie.

- Co?

- Mamy dwadzieścia minut - powiedziała Alex. Avalon ty idź się szykować, a ja naucze chodzić Em na szpilkach. Ok?

- Alex, ale nie zdązysz się wyszykowac. - powiedziałam, nie chcę żeby dzieczyny sie zaniedbały przez moją nie wiedzę.

- Słuchaj o mnie się nie martw mi wystarczy 5min nie to co Av...- imię przyjaciółki powiedziała ściszonym głosem.

- I tak słyszałam - powiedziała Av z łazienki. Po 10 min mozna powiedzieć że umiałam się na tym czymś utrzymać. Mam nadzieję, że nie będziemy dużo chodzić. Kiedy wszystkie się już wyszykowałyśmy, Al i Av spojrzały się na mnie.

- Wiesz co Avalon muszę przyznać, że odwaliłaś kawał dobrej roboty, Em wygląda przepięknie. - powiedziała Alex.

- Dzięki, co jak co, ale w takich sprawach można na mnie polegoać. - odpowiedział rudzielec. Avalon ubrała bordową sukienkę bez ramiączek ,a Alex piękną sukienkę w kwiaty także bez ramiączek z lekkiego materiału. Do dziedzińca dzoszłyśmy w ok. 5 min, z tamtąd opiekunowie zabrali nas nad jezioro. Wszystkie dziewczyny wyglądał prześlcznie. Kiedy dotarłyśmy nad jezioro czekali tam na nas chłopcy. Każdy z nich trzymał lampion.

- Skoro już jesteśmy wszyscy proszę dobrać się w pary. Ostrzegam, że musi to być chłopak i dziewczyna. Kiedy to już zrobicie, podejdźcie do łódek. Wszyscy zaczęli się dobierać w pary. Nim zdążyłam się ruszyć obok mnie staną blondynek. Miał na sobie rozpiętą, granatową koszulę, biały t shirt czarne, podarte rurki do tego tak samo jak ja miał czarne okulary.

- Chciała byś ze mną gdzieś popłynąć.

- Nie jestem pewna...- Niall nie dał mi dokończyć.

- Obiecuje, ze to bedzie nie zapomniana chwila.

- Dobrze.- powiedziałam bez zastanowienia. Niall złapał mnie zarekę i pociągnął w stronę łódki, która była oddalona od reszty.

- Co my tu robimy? - zapytałam zdeorientowana.

- Slicznie wyglądasz. Powinnaś częściej zakładac takie sókienki. - nic nie odpowiedziałam tylko zarumieniłam się i owróciłam głowę do tyłu.

- Nie odwracaj się. Lubię jak sie rumienisz. - weszliśmy do łódki i niall zaczą wiosłować. Płynęliśmy tak w ciszy dopóki Horan nie zatrzymał się na środku jakiejś zatoki. Kazał mi odwrócić głowę i wtedy zobaczyłam mnóstwo świecących punkcików unoszącuch się do góry.

- Podoba ci się? - zapytał - stadą jest najlpeszy widok.

- Jest przepięknie dziekuję. - niall schylił się i wyciągnął dwa pomarańczowe lampiony poczym usiadł obok mnie.

- Co się na nich pisze? - zapytałam zaciekawiona widząc jak blondynek podaje mi fmarker.

- Swoje marzenie. - Każde z nas zaczęło pisac. Ja siedziałam na przeciwko Horana. Potem obydwoje póściliśmy nasze lampiony. - Emilly? - kontynuował.

- Tak? - nic nie powiedział, spojrzał się na mnie i zaczął przybliżać. Gdy dzieliły nas centymetry złączy moje wargi ze swoimi. Jego usta były miekkie jak marzenie. Moje marzenie, które napisałam na lampionie. Musiał podejżeć co napisałam. Ale to było najmniej ważne w tym momencie. Teraz liczyła się tylko ta chwila, która nie wiem ile trwała, może sekunde czy godzinę. Moge potwierdzić, że odleciałam. Gdzy już odkleiliśmy się od siebie, ponieważ zaczęło nam brakować powietrza. Mi osobiście zawsze ja Niall jest blisko nie ważne co robi i tak mi brakuje powietrza. Doprowadza mnie do takiego stanu, którego nie moge wytłumaczyć. Chyba nareszcie jestem szczęśliwa.

- Wiesz, że dla mnie jesteś wszystkim? - wyszeptał mi w usta i złączył nasze czoła.

Al i Av:)

Oto rozdział 14!!!!!!!!!!!!!!!!! Jest Was tu coraz więcej, a my skaczemy z radości, że komuś siś podoba. Chciałybyśmy podziękować za każdy komentarz, każdą opinię, którą otrzymałyśmy na twetterze i za tak, jak dla nas, BARDZO DUŻĄ liczbę wyświetleń:* 
Miło jest widzieć pozytywne komentarze:) BARDZO DUŻE DZIĘKUJE DLA KAŻDEGO:*

A to są stroje dziewczyn:

Emilly
 
 
Alex
 
 
 
Avalon
 
 
 
 
Oraz taki dodatek: Niall:) (oczywiście nie miał gitary, ale tu na tym zdjęciu jest taki sweet:* )
 
 
 

 



sobota, 18 kwietnia 2015


ROZDZIAŁ 13

EMILLY'S POV:



Obudziłam sie około 20. Szybko założyłam okulary i poszłam do łazienk. Pierwsze co chciałam zrobić to zmyć makijaż, ale gdy to zrobiłam waciki były czyste. Czyżby blondynek zmył mi go, gdy spałam? Dziwne, że się nie obudziłam. Umyłam się i przebrałam w piżame. Z łazienki wyszłam około 21. Troch się zasiedziałam. Właśnie do domku weszła Kitty.

-O to ja pójde do łazienki-powiedziała i skierowała się do pomieszcznia, w którym przed chwilą byłam. Położyłam się na łóżku słuchając muzyki sprawdziłam tumblra, instagrama, twittera i facebooka. Około 21:30 przyszedł Niall. Nie wiem co robił ani gdzie był, ale mnie to nie interesuje. No dobra Em nie okłamuj samej siebie wiesz, że chcesz wiedieć wszystko o nim.Kitty nadal siedziała w łazience co mi odpowiadało. Zgasiłam światło, nie lubię jak w pokoju jest jasno. Kiedy wszedł szybko zdjęłam okulary i położyłam się udając, że śpię. Odwróciłam głowę w stronę ściany tak, żeby nie mógł zobaczyć mojej twarzy i starałam sie oddychać równo żeby naprawdę myślał, że śpię. Usłyszałam kroki po paru minutach poczułam, jak ktoś przysuwa się do mojego ucha. To on. Wziął głęboki oddech i zaczął mówić: Nie wiem jak to robisz, ale przy tobie jestem zupełnie innym człowiekiem. Dziękuję Ci. Zależy mi... nie do kończył bo do pokoju weszła Kitty. Pocałował mnie w głowę i szybko usiadł na swoim łóżku, tak żeby Blondi go nie zauważyła. Kiedy odszedł ode mnie otworzyłam lekko oczy. Widziałam jak dziewczyna kieruje się w strone Nialla.

- Hej kocie. Widzę, że nasz pierwszak zasnął... - i przejechała palcem po jego szyi. Czyli oni są razem? Już nic nie rozumiem. Łzy naszły mi do oczu, ale nie wiem czemu.Kiedy już miałam jedną wypuścić odezwał się Niall.

- Mówiłem ci, żebyś mnie tak nie nazywała. Nie jesteśmy razem. Dotrze to do ciebie?!

-Ale przecież... - nie było dane jej dokończyć.

    -Nie ma żadnego ale, a i nie nazywaj tak Emilly.
    -Ach tak. Czyli to ona ci się podoba? - wykrzyczała na cały głos Kitty w tym samym czasie kiedy do domku weszli państwo Smith.

    -Dokończymy tą rozmowę później - powiedział szeptem Niall. Nagle odezwała się Maria.Na wszym miejscu poszła bym już spać. Jutro czeka was cięzki dzień. Meg zaplanowała niespodziankę.Dobrze - odpowiedział Niall - i tak już kończyliśmy. - Czemu państo Smith nie mogli przyjść trochę później. Tak bardzo chciałam usłyszeć odpowiedź Nialla no to pytanie. Chwila... skąd w ogóle Kitty wzięła taki pomysł. To nie możliwe że mu się podobam poprosty koleguje się z jego najlepszymi koleżankami. Kiedy już prawie w to uwierzyłam przypomniały mi się słowa blondynka, które do mnie wyszeptał przed tym jak do pokoju weszła Kitty. Na samą myśl o tym, że sprawiam, że staje innym człowiekiem robi mi się ciepło na sercu. Jeszce zaczął, że mu zależy. Ale ciekawe na czym. Sama już nie wiem co o tym myśleć. I jeszcze tak niespodzianka Meg. Ciekawe o co chodzi. Wymyślając sobie kolejne pytania, na które odpowiedzi szybko nie poznam zasnęłam.



    Niall's Pov:


Kiedy wróciłem do domku Emilly już spała. Wygląda tak słodko. Mam nadzieję, że śpi bo zamierzam jej coś powiedzieć czego bym się nie odważył powiedzieć prosto w oczy, a raczej okulary... Kiedy już miałem powiedzieć, że zależy mi na niej, do pokoju oczywiście weszła blondi. Ona zawsze miała świetne wyczucie czasu. Nie chciałem, żeby zobaczyła mnie koło Emilly bo od razu by coś sobie ubzdurała i nie dała żyć Em. Szybko pocałowałem ją w czoło i ruszyłem w stronę swojego łózka. Już miałem nadzieję, że Kitty sobie odpuści ale nie. Musiała zacząć tą swoją gadkę o nas. Ja już nie mam do niej sił. Kiedy zadała pytanie czy to Em mi się podoba nie wiedziałem co odpowiedzieć. Na szczeście uratowali mnie państwo Smith, chociaż wiem, że ta dziewczyna łatwo mi nie odpuści. Jeszcze ta niespodzianka Meg. Ten obóz jest jakiś inny od innych, ale bardziej mi się podoba. Na tym jestem bardziej otwarty, zbliżyłem się znów do Alex i Avalon, i to wszystko dzięki Emilly. Co prawda Zayn mnie co raz bardziej wkurza, ale to jest teraz nie ważne. Najważniejsze jest to że moja księżniczka mi zaufała, a może z czasem będzie to coś więcej niż zaufanie...?

Emilly's Pov:

Nastepnego dnia obudziłam się o 9.00. Mimo tylu problemów, a raczej zakłopotania całą tą sytuacją z wczoraj na twarzy miałam uśmiech, który ostatnio coraz częściej tam gości. Ostatno zaczęłam zauważać miłe rzeczy, a nawet odwdzięczać się tym samym. Założyłam okulary, więłam rzeczy do ubrania i ruszyłam w stronę łazienki, Jednak kiedy chciałam otworzyć dzrzwi co było w moim przypadku trudne, bo miałam kule i trzymałam rzeczy w ręku, Kitty staneła mi w drodze i powiedziała, że teraz jej kolej. Zdziwiło mnie jej zachowanie, ale nie mogłam nic na to poradzić. Wcześniej bym jej jakoś odpyskowała, ale jakoś nie czułam takiej potrzeby. Zaczęłam iść w stronę łózka, ale usłyszałam podniesiony głos Nialla, który wyszedł z kuchni.

- Kitty! Emilly była pierwsza. Poza tym ona ma chora nogę, trzeba jej pomóc, a przez ciebie prawie się przewróciła. - powiedział to po czym podszedł do mnie i wziął ode mnie moje ubrania.

- Czemu ty zawsze stajesz po jej stronie? My się znamy i przyjaźnimy od lat, a ją znasz nie całe dwa tygodznie,

- Może i się znamy ale nie przyjaźnimy, a teraz przepóś Emilly.

- Wiesz co? Zmieniłeś się. Nie jesteś już taki sam jak kiedyś, zadziorny, niezależny, nikim się nie przejmujący, nikt by ci wtedy nie podskoczył, a teraz.

- Co ty możesz o mnie wiedzieć? - zapytał Niall. Podszedł do drzwi, wziął deskorolkę, telefon i słuchawki poczym wyszedł.

-Widzisz co narobiłaś? - zapytała mnie Kitty z wyrzutem. Byłam na nią zła. Za to, że myślała że to moja wina i za to że zdenerwowała Nialla.

- Czy ty jesteś naprawdę taka głupia? Odczep się od niego. On nie chce mieć z tobą nic wspólnego. I mam dla ciebie dobrą radę zostaw nas wszystkich w spokokju. - wow. Dawno nie czułam w sobie takiej złości. Kitty zaniemówiła. Chwilę patrzyłam na nią groźnym spojrzeniem, ale póżniej szybko wybiegłam. Wiem co teraz muszę zrobić. Pójdę nad jezioro. Muszę wszystko przemyśleć. To jest to czego teraz potrzebuje. Zajęcia zaczynamy dopiero o 16.00. Maria mówiła, że to jest związane z tą niespodzianką. Wzięłam potrzebne rzeczy i pobiegłam znaną mi już drogą. Biegłam bez zatrzymania przez jakieś 20 min. Miałam w sobie tyle energii, że musiałam coś z nią zrobić. Zbliżając się do jeziora zwolniłam trochę. Skreciłam w stronę drzewa i ujrzałam widok, którego w ogóle się tu nie spodziewałąm. Niall. Siedzi oparty o drzewo, Jedną nogę miał zgiętą, na której opierał rękę. Natomiast drugą reką macha w rytm muzyki, której słuchł przez słuchawki. Na nosie miał okulary. Głowę miał spuszczoną, wyglądał jakby nad czymś się bardzo zastanawiał. Uwielbiam mu się przyglądać. Sam jego widok poprawia mi humor. Z rozmarzenia wyrwał mnie mój ból nogi. Zapomniałam, że nie wolno mi jeszcze biegać. Mogę juz chodzić, ale nie mogę nadwyrężac nogi, a co właśnie zrobiłam. Nadwyręzyłam ją, i to nieźle. Nagle poczułam jak upadam na ziemię. Ja to mam szczęście. Większej cioty ode mnie niema. Zauważyłam jak Niall sie podnosi. Musiał mnie usłyszeć. I się nie myliłam bo zachwilę obok mnie zjawił się blondynek.

- Emilly? Co ty tu robisz? Nic ci nie jest? - był zdziwiony, przrażony, a jednocześnie w jego głosie mogłam usłyszeć radość. I co ja mam o tym myśleć?

- Wybiegłam z domku, bo... - wzięłam głęboki oddech - musiałam coś przemyśleć.

- Biegłaś od domku, aż tutaj? W piżamie? - co słowo podnosił głos. Spojrzałam na siebie i faktycznie byłam ubrana w moją piżamę. Krótkie, czarne spodenki oraz lekka, zwiewna bluzka, odkrywająca brzuch. W nocy zawsze jest mi goraco, dlatego moja piżama nie jest zbyt zakrywająca. Na dodatek mam rozczochrane włosy i nie mam makijażu dlatego czuję się niepewnie.

- Wiem nie powinnam, ale... wtedy nie czułam bulu dopiero teraz. Dlatego upadłam. - Niall podszedł do mnie, wziął mnie na ręce i zaniósł do drzewa.

- Słodko wygladasz - powiedział i uśmiechną się czarująco.

- Nie powiedziała bym - odpowiedziałam poczym jeszcze raz spojrzałam na mój strój. - ale dziękuję. - uśmiechnęłam się.

- Powinno ci niedługo przejść, ale nie rób tego nigdy więcej. Obiecaj mi. - powiedział błagalnym głosem.

- Obiecuję. - Blondynek wziął delikatnie moją nogę i usztywnił ją.

- Co tu robisz? - zapytał, siadając naprzeciwko mnie.

- Ja... - zastanawiałam się czy mogę mu powiedzieć - zawszę tu przychodzę kiedy mam jakiś problem - ostatnie słowo powiedziałąm ściszonym głosem.

- Masz jakiś problem...? - zapytał z troską. Nic nie powiedziałam. Nie dlatego, że nie chciałam, bo bardzo chciałam się komuś wyrzalić ale nie umiem mu tego wytłumaczyć i powiedzieć, że on... no właśnie sama nie wiem, a co dopiero mówienie jemu o tym.

- Też tu przychodzę - powiedział przerywając cisze. - najczęściej jak chcę przemyśleć to co się ostatnio wydarzyło. - niespodziewałam się tego. Chciałam coś powiedzieć, ale zauważyłam tego kogoś po drugiej stronie jeziora.

- Możemy juz iść? - zapytałam. Przy nim się nie bałam, ale czułam się nie swojo czując się obserwowana.

- Coś się stało? - zapytał zderorientowany zmianą tematu.

- Nie poprostu, chciała bym się trochę ogarnąć przed zajęciami - starałam się nie przugryzac wargi, ale moje starania poszły na marne. Nie umiem go okłamywać.

- Emilly...?

- Chodzi o to że ktoś jest po drugej stronie jeziora. Często go widuje, ale wtedy czuję się jakoś dziwnie.

- Wiesz, że ja nie pozwolę cię skrzywdzić...? - zapytał najpoważniej jak umiał. Chwilę nie odpowiadałam.

- Wiem.

- Od tej pory będziemy chodzić razem nad jezioro. Ok?

- Ja nie wiem czy to dobry pomysł...

- To może inaczej jak będziesz chchiała pójść nad jezioro to mi powiedz. Będę stał na początku dróżki. Będziesz sama, a wrazie czego będę mógł cię usłyszeć.

- Dobrze, ale ostrzegam, że potrafię siedzieć tu bardzo długo.

- Dla ciebie zawsze znajdę czas. - wstał i chciał mnie wziąć na ręce, ale ja chciałam spróbować iść sama.

- Spróbuję sama - potym jak to powiedziałam podał mi rękę, żeby pomóc mi wstać, ale nic z tego nie wyszło. Kiedy próbowałam się podniesć, pociągnęłam jego rękę za mocno i wylądowaliśmy razem na ziemi. Nie wiem jak to się stało, ale w efekie ja leżałam na nim.

- Przepraszam - powiedziałam ściszonym głosem cała czerwona. Chciałam jak najszybciej wstać, ale coś, a raczej ktoś mi nie pozwolił. Niall. Złapał mnie i przyciągnął do siebie. Przyuliłam się do niego. Nagle położył mnie na ziemi. Podbierał się nade mną. Byliśmy twarzą w twarz. On jest taki przystojny. Zaczął mówić:

- Wczoraj wieczorem jak spałaś zacząłem ci coś mówić, ale Kitty mi przerwała. Chciałem ci powiedzieć, że... - na chwilę się zatrzymał - chciałęm ci powiedzieć, że... zależy mi na tobie. - O boże. Czuję, że mam motyle w brzuchu. Najchetniej bym go teraz... pocałowała? Tak, i chyba to zaraz zrobię. Już kiedy nasze usta prawie się dotykały usłyszałam głos...

Zayna?!?
 
Alex i Avalon:)
Hejcia, jak tam? Oto nowy rozdział. Mamy nadzieje, że Wam się podoba i chciałyśmy podziękować za każdy komentarz oraz za tak dużą liczbę wyświetleń. Jesteśmy wdzięczne i cieszymy się tym, że tak wiele osób jest tym zainteresowanych.

sobota, 11 kwietnia 2015


ROZDZIAŁ 12
Następnego dnia obudziłam się z uśmiechem na twarzy. Tej nocy śnił mi się blondynek. To było cudowne. Ja nie miałam okularów na nosie, Niall był cały uśmiechnięty i skakaliśmy razem do jeziora. On mnie podtapiał, ja jego... ah. Kiedy otworzyłam oczy chłopaka już nie było. Z kuchni dobiegały mnie śmiechy Al i Av. Ciekawe z czego one się tak śmieją. Powoli podniosłam się z łóżka i sięgnęłam po kule. Noga nadal mnie trochę boli, ale staram się nie zwracać na to uwagi. Nie chce być dla przyjaciół ciężarem. Chwila... czy ja nazwałam Nialla, Alex i Avalon przyjaciółmi? Ale chyba mogę ich tak nazwać bo cały czas trzymamy się razem. No tak, to są moi przyjaciele. Chyba. Podeszłam bliżej kuchni, ale dziewczyny mnie jeszcze nie widziały. Chciałam już się przywitać, ale wtedy usłyszałam ich rozmowę.
- Widziałaś jego minę kiedy go zobaczyłyśmy? - zapytała Av z uśmiechem.
- Pewnie! Wyleciał z tego łóżka jak napalony jakiś. - odpowiedziała Al.
- No nawet nie chciał z nami pogadać, ale widać, że był szczęśliwy. - powiedziała Avalon.
Czy one rozmawiają o Niallu? Właśnie muszę z nim pogadać o tam tej nocy. Chciałam jeszcze chwilę podsłuchać ich rozmowy, ale kula mi wypadła z rąk. No super, ale ze mnie niezdara!
Upadłam na podłogę. Obok mnie szybko znalazły się dziewczyny.
-Jezu Emiily, nic ci nie jest? - zapytała Av.
- Nic mi nie jest. - powiedziałam, próbując wstać.
- Czemu nas nie zawołałaś jak się obudziłaś? - zapytała Alex. I co mam zrobić? Przecież nie powiem, że chciałam podsłuchać ich rozmowę.
- Myślałam, że sobie poradzę sama. - odpowiedziałam.
- Ale z ciebie głuptas. Póki co potrzebujesz naszej pomocy, a potem będziesz sobie Zosią samosią. - powiedział rudzielec.
- Dzięki kocham być Zosią samosią - powiedziałam z sarkazmem. Obie mnie podniosły, podały kule i zaprowadziły do łóżka.
- Opowiadaj jak było. - zapytała Al.
- Ale co jak było? - zapytałam zdezorientowana.
- Dzisiaj rano jak weszłyśmy do pokoju zobaczyłyśmy Nialla, który spał koło ciebie. Kiedy nas zobaczył wybiegł jak szalony z domku, ale na twarzy miał uśmiech.
- Właśnie! To wy mnie zostawiłyście z nim sam na sam. - powiedziałam przypominając sobie dlaczego tak było. - powiedział, że będzie spać na podłodze. To by było nie w porządku więc powiedziałam, że może położyć się koło mnie.
- Wyglądaliście tak słodko. - powiedział rudzielec.
- To dlatego wybiegł taki przestraszony. Musimy z nim dzisiaj pogadać. - powiedziała Alex do Avalon.
- No ja też - powiedziałam zdecydowanie.
- Dobra mamy godzinę do zajęć. Ogarniemy się i pójdziemy spotkać się z naszym głodomorkiem. - oznajmiła jak zwykle zorganizowana Al.
- Tak jest - powiedziałam równocześnie z Av.



NIALL'S POV:



Rano jak się obudziłem zobaczyłem, że leże obok Emilly. Zaraz Emilly?! Zdziwiłem się, ale też ucieszyłem, że mi ufa. Po tym jak jej wczoraj powiedziałem o moim lęku czuje się jakoś tak lżej i jest mi lepiej z tym, że ona wie. No może nie wszystko, ale zawsze coś. Ufa mi. Ona mi ufa. Cały czas próbowałem zdobyć jej zaufanie i teraz się udało. Nareszcie. Może uda mi się do niej bardziej zbliżyć i poczuje do mnie to co ja do niej. Nie traktuje jej jak Al czy Av. One są dla mnie ważne tak jak Em, ale ona na inny sposób. Do dziewczyn nie mówie „księżniczko” czy tego typu rzeczy, a do niej zaczynam tak mówić. Co ona ze mną robi. Od momentu, w którym ją zbaczyłem czułem się jakoś dziwnie. Nie umiem tego opisać. Jak jest obok to przechodzą mnie dreszcze, ale takie przyjemne. Ja nie wiem jak ona to robi. Moje przemyślania przerwały nie nikt inny jak dwie wariatki wbiegające do pokoju.

-Hejka, jak WAM się spało?-zapytała Av.

-Cich. Emilly jeszcze śpi.-powiedziałem szeptem i szybko wyskoczyłem z łóżka czując jak się rumienie.

-Spokojnie. Poczekaj porozma...-Al miała dokończyć, ale wybiegłem z domku. Dlaczego tak zareagowałem? Nie wiem. Pobiegłem w strone domku 09 i przywitała mnie Kitty.

-Cześć kocie. Gdzie byłeś całą noc?

-Nie mów tak do mnie.-syknąłem.

-Spokojnie. Coś się stało kochanie?-ona corz bardziej mnie denerwuje.

-Powiedziałem nie mów do mnie jakbyśmy byli razem?! Nigdy nie byliśmy, nie jesteśmy i nie będziey! Rozumniesz to?!-wykrzyczałęm i zostawiając ja osłupiałą w pokoju pobiegłem do łazienki. Wziąłem prysznic i ubrałem się. Potem poszedłem do kuchni. Jest 9:37. Mam jeszcze kilkanaści minut do zajęć. Wziąłem rogalika z czekoladą i butelke soku pożeczkowego. Pomyślałęm, że to jest ulubione śniadanie Emilly. Na tą myśl się uśmiechnąłem. Wyszedłem z domku i zamknąłem go. Wszyscy już pewnie są na miejscu, albo dochodzą. Skierowałem się w strone dziedzińca.



EMILLY'S POV:



Wszyscy byli już na miejcsu. Nie było jednej osoby. Niall'a. Pomyślałam, że może coś się stało. Po 10 minutach Horan biegł z sokiem pożeczkowym i rogalikiem z czekoladą w ręce. Oblizałam się i pomyślałam, ze poprosze go to da mi kawałek.

-Przepraszam za spóźnienie.-wydyszał.

-Nic się nie stało. Chodźmy.-powiedziała Maria i ruszyła w strone naszego miejsca. Coraz lepiej idzie mi to chodzenie z tymi kulami, a poza tym noga mnie już tak nie boli i troche się na niej już podpierałam więc mówiąc krótko jest dobrze. Zobaczyłam jak Niall idzie z dziewczynami i rozmawiają. On oczywiście je rogalika i popija go sokiem. Troche mi się smutno zrobiło, ale oni mają swoje sprawy i nie powinnam się wtrącać. W sumie to ja nawet do nich nie pasuje. Av cały czas gada-ja nie. Niall jak jest z nimi cały czas się śmieje-ja nie. Al ma poczucie humoru-ja nie. Ja do nich kompletnie nie pasuje. Moje przemyslania przerwał Zayn.

-Hej mała. Nie idziesz ze swoimi przyjaciółmi?

-Hej Zayn. Nie, nie ide. Jak widzisz ide sama.-powiedziałam i zauważyłam, że tamta trójka przestala rozmawiać i bacznie przyglądają się nam.

-Dlaczego? Taka dziewczyna jak ty nie powinna być sama.

-Przesadzasz.

-Oj tam. Wcale nie. Oni nie są ciebie warci.-powiedział. A jak on ma racje? Ale to by było bez sensu, bo Niall wyznał mi wczoraj jeden z powodów dlaczego tu jest i widać było, że się denerwował jak się słodko jąkał.

-Wiesz co nie mam ochoty z nikim rozmawiać. Możesz zostawic mnie samą?-powiedzialam już troche podniesionym głosem.

-Nie zostawie cie samej. Porozmawiajmy.

-Nie chce?! Rozumiesz chce zostać sama!-już teraz to jestem tak wkurzona, że moge mu oczy wydrapać. Nawet nie wiem dlaczego.

-No dobrze. Spokojnie. Jak coś to wiesz, gdzie się zgłosić. Cześć.-powiedział i odszedł. Nie długo moglam cieszyć się samotnością, bo Al, Av i Niall podeszli do mnie. Po chwili Al zapytała.

-Co się stało?

-Nic.-odpowiedziałam oschle.

-No przecież widze, że nie jesteś w humorze. Powiedz nam. My ci pomożemy.-powiedziała Av.

-Nie chce pomocy. Zostawcie mnie.-powiedziałam i prubowałam przyspieszyć. Udało mi się do końca zajęć do nikogo się nie odzywałam. Wróciliśmy do domku i zjedliśmy obiad w pełnym składzie. Po skończonym posiłku Maria powiedziała.

-Kitty, Emilly idźcie odpocząć, a z tobą Niall chciałabym chwilke porozmawiać.-wykonałam jej polecenie i poszłam się położyć. Zaczęłąm rysować i wpadłam w trans.



NIALL'S POV:



-O czym?-zapyatałem gdy w kuchni zostałem tylko ja i Maria.

-O Emilly. Dzisiaj jakoś inaczej się zachowuje i chciałam zapytac czy wiesz coś na ten temat?

-Szczerze to nie wiem. Rano z tego jak rozmawiałem z dziewczynami to wywnioskowałem, że zachowywała się normalnie. A potem jak chcieliśmy do niej podejść wyprzedził nas Zayn. Porozmawiał z nią chwile, ale ona nie chciała z nikim rozmawiać więc on odszedł i zapytaliśmy się czy coś się stało, ale nie chciała powiedzieć.-zakończyłem swój monolog.

-Wiesz ja i Alan martwimy się o nią. Nie chcemy, aby stała się jej krzywda, a dobrze wiesz do czego Zayn jest zdolny.

-Wiem. Ja, Al i Av też się o nią martwimy, ale najbardziej ja.-powiedziałem ściszając nieco głos przy ostatnich słowach.

-Ty najbardziej?-zapytała po chwili Maria.

-No...tak-powiedziałem.

-Wiem, że lubisz Emilly, ale dlaczego myślisz, że najbardziej się o nią martwisz?-no i co ja mam jej powiedzieć? Zakochałem się i nie moge dopuścić, aby coś jej się stało.

-No, bo ja...-zacząłem niepewnie. Nie dokończyłem, ale Maria zrobiła to za mnie.

-Zakochałeś się.-skąd ona to wie?

-No tak, ale skąd...?-nie dokończyłem.

-Widać Niall jak na nią patrzysz. Jak się zachowujesz wobec niej. Widać w twoich oczach, że jesteś szczęśliwy.-powiedziała uśmiechając się do mnie ciepło.

-Tego to się nie spodziewałem.

-No widzisz. Może ty nie widzisz tego i sam się nie umiesz do tego przyznać, ale mnie nie oszkuasz. Możesz już iść.

-No dobrze, a i mam pytanie.-powiedziałem, a na skinęłą głową na znak, abym mówił.-Dlaczego Emilly nosi te okulary?

-Nie moge Ci powiedzieć. Przykro mi.-powiedziała i uż chciała wstawać, ale jej na to nie pozwoliłem.

-Prosze. Bardzo proszę.

-Moge tylko powiedzieć, że ma powód i to duży powód dlaczego je nosi. Jak będzie gotowa to powie Ci. Przeprszam Cie muszę już iść.-powiedziała i wstała. Po chwili zostałem sam. Poszedłem do pokoju. Była tam Emilly. Sama. Kitty prawdopodobnie wyszła. Em leżała na łóżku i coś rysowala. Chciałem podejść bliżej, ale na moje nieszczeście musiałem się potknąć o powietrze. Niezdara ze mnie. Takiego szcześcia to każy powinien mi zazdrościć. Emilly wyjęła słuchawki, zamknęła zeszyt i usiadła. Podszedłem niepewnie i usiadłem obok niej.

-Co się stało?-zapytałem ściszonym głosem. Nic nie odpowiedziała tylko wpatrywała się w niewadomy punkt przd sobą. Po kilku minutach ciszy znowu zapytałem.-Co się stało? Powiesz mi?-nic nie odpowiedziała tylko spojrzała na mnie. Złapałem ją za ręke. O dziw jej nie zabrała więc postanowiłem usiąść bliżej. Nie odsunęłą się tylko wręcze przeciwnie przysunęła. Zdziwiło mnie to jeszcze bardziej.-Widze, że coś Cie gryzie. Powiesz mi?-powiedziałem, a po jej policzku spłynęła czarna smuga. Wytarłem ją kciukiem i pogładziłem ją po policzku. Po chwili przytuliła się mocno do mnie nic nie mówiąc. Płakała coraz bardziej. Nie obchodziło mnie to, że ubrudzi mi koszulke tym czarnym czymś. Miałem to gdzieś. Ona jest najważniejsza. Tylko ona się liczy.

-Ciii. Spokojnie. Już dobrze jestem przy tobie.-powiedziałem.

-Dziekuje.-wyszeptała. Pocałowałem ją w głowe na co ona wtuliła się we mnie jeszcze bardziej. Po kilkunasu minutach. Oderwała się ode mnie i wiem, że spojżała w moje oczy, ale ja nie mogłem zobaczyć jej przez okulary.

-Może je zdejmiesz?-zapytałem ostrożnie.

-Nie moge.-odpowiedziała tak cicho, że ledwo usłyszałem.

-Dlaczego?

-Kiedyś Ci powiem, ale nie teraz. Przepraszam.-powiedziała szeptem.

-Nie to ja przepraszam nie powinienem...-nie dane mi było dokończyć.

-Nie przepraszaj. Ty mi powiedziałeś, a ja się boje i na razie jeszcze nie jestem gotowa. Przepraszam.-powiedziała to i znowu po jej bladym policzku spłynęła łza.

-Przepraszam, nie chce, żebyś przeze mnie płakała ani przez nikogo innego.

-To nie przez Ciebie tlko...-nie dokończyła i tak siedzieliśmy do momentu, aż nie zasnęła. Przykryłem ją kocem do pasa, zdjąłem okulary i zmyłem makijaż, ponieważ jej powieki nie wyglądały najlepiej. Dziwne, ze się nie obudziła. Około 19 zadzwonił mój telefon to Al. pewnie chce się spotkać.

-Halo.-odebrałem.

-No siemano. Jak leci?-zapytała...Av?

-Eee...no dobrze, a po co dzwonicie?

-A co do przy...

-Oddaj mi ten telefon. Halo. Hej Niall.-tym razme to była Al.

-No hej. Po co dzwonicie?

-Spotkać się chciałyśmy i pogadać.

-Za 20 minut na dziedzińcu.-powiedziałem i się rozłaczyłem.

Wyszedłem poprzednio informując o tym Marie. Po 17minutach byłem na miejscu, gdzie czekały na mnie dziewczyny.

-Horan!-wykrzyczała Av gdy mnie zobaczyła.

-Cześć Rudzielcu! Jak leci lisku mój?-zapytałem złośliwie na co dostałem tylko ostrzegawcze spojrzenie.

-Dobra nie pozabijajcie się. Nie po to się spotkaliśmy.-powiedziała ze śmiechem Al. Zaczęliśmy spacerować.

-To jak powiesz nam co z Em czy nie?-zapytała Av.-Bo wiesz my chcemy...-nie dalem jej dokończyc bo zakryłem jej buzie ręką.

-Zakochałem się.-powiedziałem, a dziewczynom, aż szczęki opadły z wrazenia. Nic nie mówiły tylko szły z otwartymi buziami.



Al i Av:)

Hejka, jak tam u Was leci? Oto rozdział 12. Mamy nadzieje, że się podoba. zostawcie po sobie ślad:)To wiele dla nas znaczy:)

sobota, 4 kwietnia 2015


ROZDZIAŁ 11
Równo o 18 byłam w domku u dziewczyn. Niall powiedział, że jakby coś się działo to mamy dzwonić, a on się zjawi w przeciągu 5 minut. Widać, że bardzo martwi się o Al i Av. Koch je jak siostry. Nie odstępuje ich na krok. Odchodzi tylko kiedy musi. Dziwi mnie to, że ja też zaliczam się do dziewczyn o które się martwi. No dobra teraz nie będe o tym myślała.
-To co? Zaczynamy gadać?-zapytała Av z ekscytacją.
-O czym?-zapytałam nimal od razu.
-No jak to o czym? O chłopakach.-powiedziała Al i rozsiadły się na łóżku, z którego się nie ruszm ze względu na moją noge. Wszystkie jesteśmy ubrane w onesie. Ja czarne, Av pomarańczowe, a Al różowe.
-No to mów pierwsza Em.-ponagla mnie Av.
-Co, ale jak ja? Przecież ja się nikomu nie podobam i nikt nie podoba się mi.-powiedziałam.
-Mhm. Ja ci jakoś nie wierze.-powiedziała Al.
-Dlaczego?
-Wszyscy widzą jak patrzysz na naszego Horanka i jak on patrzy na ciebie.
-Czy wy coś sugerujecie?-zapytałam. Zanim Al zdążyła odpowiedzieć Av zaczęła.
-No tak. No, bo widzisz on cały czas na ciebie patrzy, pomaga Ci, jak jesteś przy nim to ma takie iskierki w oczach, jest szczęśliwy i tak jakby bardziej otwarty. Co jest bardzo dziwne. My nawet nie wiemy skąd on bierze tyle energii i jak z nim rozmawiasz słychać to w jego głosie, że się cieszy życiem i nie przeklina i...-ciekawe ile jeszcze Av by mówiła, gdyby nie to, że Al zatkała jej ust ręką.
-Mówił nam, że się mu podobasz.-powiedziała za spokojem Al, a mnie zatkało.
-Ej! Ja tu taka mowe mówie a ty mi ręką usta zatykasz?! O nie tak nie będzie!-wykrzyczała Av i zaczęła łaskotać Al. Nawet nie zwróciłam na to zbyt dużej uwagi, bo nie mogłam wyjść z szkou po tym co one przed chwilą powiedziały. Jak to ja się mu podobam? On...,ale jak?
-Jak pozna prawde to nie będzie w jego oczach tak kolorowo.-wyszeptałam sama do siebeie.
-Co?-zapytały równo dziewczyny i spojżały na mnie przerywając swoją „walkę”.
-Pytałam, czy któraś poda mi kule, bomusze iść do łazienki.-powiedziałam nie ważnie, że kłamstwo. Nie moge im powiedzieć. Nikt nie wie tylko moja matka, która i tak już nią nie jest.
-O tak proszę.-powiedziała Al i podała mi przedmioty o które prosiłam.
-Dzięki, zaraz wracam.-mruknęłam i poszłam do łazieknki.

ALEX POV:

Tak na prawde to słyszałam słowa Em tylko nie chciałam dopytywać bo jeszcze by się rozkleiła i strasznie byłoby szkoda jej nerwów. Ona skrywa więcej tajemnic niż nasz cudowny blondynek. Ona jeszcze nie wie o co tak na prawde chodzi, ale przez to się z nią zaprzyjaźniłyśmy i kolejna dziewczyna do kompletu. I jeszcze Niall...Ona musi mu się na prawde podobać skoro tyle o niej gada i mówi, że myśli o niej całymi dniami, a w nocy o niej śni jak zdejmuje jej okulary i wszystko jest takie proste. Ale rzeczywistość to to nie jest. Nie wystarczy, żeby Em zdjęła okulary, prawda? Strasznie ciekawi mnie jej osoba. Ciesze się, że nam ufa. No może mi i Av. Horanowi jeszcze nie, ale jak zobaczy co jest w stanie zrobić dla nas to...Acha! I to jest pomysł!
-Av mam świetny pomysł!-wykrzyczałam podekscytowana.
-No mów.-nie była taka zachwycona jak ja, bo wie jak moje pomysły się kończyły.
-A może by tak przestraszyć Niall'a?-poruszyłam zabawnie brwiami.
-Okej!-w tym momencie do pokoju weszła Em.
-A ona co taka szczęśliwa?-pzapytała i usiadła na łóżku.
-Mam genialny plan jak nastraszyć Horana.-wytłumaczyłam.
-Ale on jest przecież facetem więc trudno będzie to zrobić.
-Spokojna głowa Al się wszystkim zajmie ona wie co jest w stanie go przestraszyc na tyle, że nie będzie spał przez tydzień.-powiedziała Av.
-Nie jestem przekonana.-wiedziałam o co jej chodzi.
-Powiedz, że po prostu się o niego boisz, hmm?-powiedziałam i triumfalnie się uśmiechnęłam.

EMILLY'S POV:

-Nie boje się o niego!-krzyknęłam na dziewczyny.
-To daj swój telefon.-powiedziała Av i wyciągnęła ręke w moją strone.
-No okej...,ale nic z nim nie zrobicie?-zapytałam dla pewności.
-Ale z Horanem czy z telefonem? Bo to jednak jest różnica.-roześmiała się Av.
-No z telefonem.-powiedziałam jakby to było oczywiste.
-Nie nic nie zrobie przycięgam, tylko go odblokuj i wybierz numer Horana, a resztą się zajmiemy z Al.
-Ale ja nie mam jego numeru.-no tego chyba nie przewidziały widząc po ich minach.
-No to masz mój.-powiedziała Al i podała rudej telefon. Ona wybrała numer i dała na głośnik. Po czterech sygnałach odebrał.
-Co do...?! Jest druga w nocy! Czego wy chcecie?!-zapytał, krzycząc szeptem Niall. On ma taki seksowny zachrypnięty głos...Ugh co ja wygaduje?! Po chwili odezwała się Al.
-Niall, pomocy! Proszę przyjdź tutaj szybko! Proszę!
-Co się stało?!-już teraz to ma normalny głos, ale i tak seksowny. Ja to się chyba w kiblu spuszcze!
-Prosze prz...-i w tym momencie Al się rozłącza i wszystkie wybuchamy śmiechem. Zgasiłyśmy światło w pokoju i wszędzie tak naprawdę panowała ciemność i cisza. Po chwili została ona przerwana.
-Hej połóżmy się tak, że ja na podłodze ty Al na jednym końcu łóżka, a ty Em na drugim i udawajmy, że zamdlałyśmy ok? Wtedy to się tak przestraszy i obstawiam, że do ciebie jako pierwszej podbiegnie i powie twoje imię.- Av skierowała ostatnie zdanie do mnie.
-A ja się nie zgodze, ale niech ci będzie.-powiedziałam i wykonałam polecenie Av.
-Dobra to lepiej już nic nie mówmy, bo znjąc go zaraz tu wbiegnie i narobi rabanu, że go okłamałyśmy, a fajnie byłoby się pośmieć z niego dłużej nie?-powiedziała Al i już żadna z nas się nie odezwała. Za akieś 5 minut usłyszalam jak drzwi się otwierają. Nic nie widziałam, bo było zupełnie ciemno ale wszystko słysze. Dobiegł mnie głos Niall'a.
-Boże, Emilly nic Ci nie jest?!-podbiegł i złapał mnie za ręke, a potem wziął na ręce i przytulił blisko siebie. On jest takie cudowny i zwracam racje Av. Dobrze wiedziała, że do mnie podejdzie pierwszy. Tak na prawde to miałam cichą nadzieje, że tak właśnie się stanie, ale nie wiem dlaczego? Czułam jak jego ręce drżały. On cały drżał. Odłożył mnie na łóżko, a ja nadal udawałam, że jestem nieprzytomna.
-Av, Al...prosze nie żartujcie sobie ze mnie, wstańcie proszę niech to będzie tylko zły sen. Wiem, dzwonie po karetke i policje...-powiedział, zapalił światło po czym wybiegł z pokoju. Wstałyśmy i wymieniłyśmy spojżenia. Al szybko wybiegła z pokoju, aby powstrzymać chłopaka przed tym co miał zrobić. Słyszałam tylko śmiech Al i za chwile zobaczyłam Niall'a w drzwiach. Patrzył się na mnie z taką troską i jakby...czułością. Podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum i wtuliłam głowe w zagłebienie jego szyji. Tkwiliśmy w uścisku może minute, może godzine. Nie wiem ile, bo straciłam poczucie czasu. Usłyszałam cichy szept blondyna.
-Nigdy więcej mnie tak nie strasz.
-Dobrze, ale dlaczego się tak wystraszyłeś?-zapytałam, bo nie rozumiałam dlaczego. Po chwili blondyn odsunął się ode mnie i powiedział.
-Bo o osoby ważne się martwie, a mam tylko Alex, Avalon i teraz jeszcze ciebie i nikogo więcej.-powiedział. Wiedziałam, że próbował odnaleźć moje oczy. Tak jakby przebrzeć się przez czarne szkła, które mam na nosie, ale nie udaje mu się. Za to ja widziałam jego piękne tęczówki, które błądziły po mojej twarzy. On nawet nie wiedział, że ja patrzyłam mu prosto w oczy. Zahipnotyzowałam się. Ogłaszam to wszem i wobec, że ten oto blondyn kucający przedemną mnie zahpinotyzował. Z mojego transu wyrwł mnie głos Alex.
-To my z Av pójdziemy do pokoju obok. Jakbyście coś chcieli to przychodźcie śmiało. Dobranoc. Miłej nocy.-powiedziała i razem z Av wyszły z pokoju i zostawiają mnie sama na sam z blondynem. Kiedyś bym pożałowała, że nie powstrzymałam dziewczyn, ale teraz jestem wdzięczna sobie, że nic nie powiedziałam. Ponująca cisza nie przytłcza. Po upływie zaledwie kilku minut chłopak siadł na łóżku obok mnie i zapytał.
-Zmieniałaś opatrunek?
-Co? A...yyy...no nie.-tylko tyle udało mi się wydukać.
-To co powiesz na to, że ci go zmienie?-zapytał z nadzieją.
-Wiesz dlaczego go nie zmieniałam?-powiedziałam pewna siebie, gdy blondyn wyjmował z mojej torby potrzebne rzeczy.
-Dlaczego?-zapytał podwijając nogawke moich onesi. Nie Em, tego nie mozesz powiedzieć.
-Bo Maria robi to tak, że chce mi się płakać, a ty robisz to tak delikatnie jakbyś bał się o to, że jak mnie na moment dotkniesz to znkine.-wytłumaczyłam. Nie wierze, że ja to powiedziałam.
-Czyli jednak się na coś przydałem. W sumie dobrze, że się pokłóciliśmy.-w tym czasie polął wodą utlenioną na wacik i przemył rane, a ja zasyczałam z bólu, ale nie był on na tyle duży jak ten kiedy to Maria, albo Alan to robili.
-Przepraszam. Ja nie chciałem. Wybacz mi.-powiedział blondyn. Jakoś dziwnie się zachowywał.
-Ale za co ty mnie przepraszasz? Każdy czasami musi pocierpieć co nie?
-Tak, ale nie cały czas.-powiedział, ale nie patrzył na mnie tylko był skupiony na ranie. Coś tu nie gra,pomyślałam.
-Dlaczego? Niall co się stało?-zapytałam ze zmartwieniem.
-Nie no, bo...wiesz...ja...-jąkał się.
-Hej spokojnie.-powiedziałam, lekko się uśmiechjąc. Dotknęłam jego ramienia na co on się wzdrygnął.-Popatrz na mnie.-powiedziałam, a on wykonał moje polecenie.-Co się stało, Niall?-powtórzyłam pytanie.
-Bo ja...-wahał się ale mówił dalej.-...jestem tutaj z jednego powodu.
-Ale gdzie?-zapytałam, bo chyba nie chodzi tu o mnie. Oby nie, proszę.
-No tutaj, na tym obozie i teraz...powód się odezwał.-powiedział, ale widziałam, że przychodziło mu to z trudem.
-A możesz tak troche jaśniej, bo ja to jestem z wielu powodów. Jednym z nich jest to, że...matka mnie tu wysłała, ale nie przemyślała tego, że tu znajde osoby, które mnie zrozumieją i pomogą.-powiedziałam i przypomniało mi się wszystko, ale nie mogłam przy nim płakać.
-Ja tu jestem, bo...
-Spokojnie jak nie chcesz to nie mów. Wiem, że mówienie o takich rzeczach jest trudne, a nawet bardzo.-nie chciałam go ponaglać rozumiałam go bardzo dobrze.
-Ale ja chce. Wiedzą o tym tylko Al i Av i chce, żebyś też wiedziała, bo...jesteś ważna dla mnie. Jestem tu, bo mam pewien lęk.
-Nie musisz mi mówić. Na prawde. Widze, że to jest dla ciebie bardzo trudne i...-miałam mówic dalej, ale mi przerwał.
-Słuchj mnie. Obiecaj, że jak ci to powiem to mnie nie wyśmiejesz ani nikomu nie powiesz. To jest moja tajemnica. Ty mnie rozumiesz jak niktinny. Nawet Al czasami nie potrafi dociec o co chodzi, a ty wiesz to od razu. Ja mam lęk...-zatrzymał się na chwile i mówiła dalej.-przed...-znowu wział głęboki wdech.-wyśmianiem przez innych.-szczerze to mnie zszokowała ta odpowiedź. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Może to dlatego tak mało mówi i zadaje tylko z Al i Av. No i teraz ze mną. On musi mi na serio ufać jeśli powiedział mi coś takiego.
-Powiem ci mój największy sekret, ale nie teraz. Nie jestem gotowa. Już teraz jestem pewna, że ty mi ufasz na 100%.-powiedziałam i przytuliłam go mocno.
-To może dokończe opatrunek, a potem do tego wrócimy?-zapytał na co ja skinęłąm głową na znak zgody.-Rana goi się prawidłowo i za kilka dni wrócisz do pełnej sprawności.-powiedział poważnym głosem.
-Dobrze pane doktorze.-powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać.
-Może chodźmy już spać, bo jest późno.-zaproponował blondyn. Nic nie powiedziałam tylko znowu skinęłąm głową na znak zgody.-To ja się położe na podłodze.
-Żartujesz?-zapytałam z niedowierzaniem.
-Nie, a dlaczego.
-Myślałam, że...że się położysz obok...obok mnie.-jąkam się. Em do czego doprowadza cie ten chłopak?!
-No dobrze jeśli nie masz nic przeciwko to moge.-powiedział i położył się obok mnie.
-Nie mam.-mówiąc to położyłam głowe na jego torsie, a on objął mnie ramieniem i przyciągnął bliżej siebie. Szczerze? Nie przeszkadzało mi to.
-Wiesz, przy tobie czuje się bezpiecznie.-powiedziałam i pocałowałam go w policzek.-Dobranoc.-wtuliłam się w jego tors i zdjęłam oklary. Mogłam jeszcze zaóważyć, że chłopak dotyka miejsca, gdzie znajdowały się przed chwilą moje wargi.
-Dobranoc księżniczko.-powiedział i pocałował mnie w czoło na co moje kąciki powędrowały do góry. Zarumieniłam się a tą oto reakcje wywołał ten oto blondyn, który jest taki ciepły i troskliwy i obiekuńczy i bardzo przystojny...dobra Emilly przestań! Po tych słowach w mojej głowie Morfeusz zabiera mnie do swojej krainy.

Al i Av:)

Oto rodział 11. Jak Wam się podoba? Pamiętajcie, że możecie proponować dalszy ciąg, a my postaramy się go wpleść do opowiadania. Dzisiaj krótko. Wesołych Świąt Wielkanocnych i moksego dyngusa:)