ROZDZIAŁ
16
EMILLY'S
POV:
Rano
obudziałam się i od razu przypomniały mi się wczorajsze zdarzenia
i jaki dzisiaj jest dzień. Moje urodziny. 13 lipca. To będzie
najgorszy dzień w moim życiu. Chciałam założyć okulary więc
sięgnęłam po nie ręką. Nie było ich tam. Spanikowałam i
zaczęłam krzyczeć.
-Maria!
Proszę przyjdź tu szybko, proszę!-po chwili poczułam jak materac
obok mnie się ugina.
-Co
się stało?-zapytała zaniepokojona.
-Nie
ma moich okularów.-powiedziałam zdenerwowana.
-Jak
to nie ma? Zawsze były na szafce nocnej. Może położyłaś je
gdzieś indziej?
-Na
pewno nie, wiesz, że muszą być jak najbliżej mnie.-powiedziałam
i mimo że miałam zamknięte oczy łzy leciały po moich policzkach.
-Spokojnie.
Znajdą się. Już spokojnie.-mówiąc to przysunęła się bliżej
mnie, wytarła łzy i przytuliła. Po kilkunastu może
kilkudziesięciu minutach uspokoiłam się lekko i zapytałam.
-Która
godzina?
-Po
12.-powiedziała ze spokojem.
-Jak
ja pójde na zajęcia?
-Nie
pójdziesz.
-To
dobrze, bo coś czuje, że to dopiero początek. Dzisiaj nie wychodze
z domku ani na moment.-powiedziałam i znowu zaczęły lecieć mi
łzy.
-Dobrze,
a tak w ogóle to wszystkiego najlepszego.-powiedziała i wsunęła
mi do rąk małe pudełeczko.
-Dziękuje,
ale nie trzeba było.-powiedziałam zakłopotana.
-Trzeba
było. To jest prezent ode mnie i Alana.-zaczęłam otwierać
tajemniczy prezent nadal mając zamknięte oczy. Po omacku mogłam
się domyślić, że są to słuchawki.
-Jak
wyglądają?-zapytałam po chwili.
-Są
niebieskie.
-Chciałabym
je zobaczyć.-posmutniałam jak to powiedziałam.
-Słonko,
możesz otworzyć oczy i je zobaczyć jak chcesz...-nie dałam jej
dokończyć.
-Maria,
wiesz jaka jest sytuacja-wypuściłam powietrze z płuc-ja nigdy
nie...-teraz to mi nie dane było dokończyć, ponieważ do pokoju
ktoś wszedł, a ja nie mam zamiaru rozpowiadać tego wszystkim.
-Niall-zaczęła
Maria, a ja szybko schowałam się pod kołdre.-prosze możesz
zostawić nas same?-dokończyła.
-Tak,
oczywiście..., a co się stało? Emilly, czemu tak na mnie
zareagowałaś?-zapytał chłopak.
-Prosze,
idź!-wykrzyczałam i po chwili usłyszałam trzask drzwi
wyjściowych.
-Powinnaś
mu powiedzieć. Emilly wiem, że to dla Ciebie trudne, ale
przynajmniej idź do łazienki i pokaż się sama sobie. Nie wiesz
jak wglądają twoje oczy. Wiem, że nie powinnam Cie namawiać, ale
otwórz je przede mną, a ja powiem Ci...-znowu nie dałam jej
dokończyć.
-A
jak będą takie jak się obawiam. Jest coraz gorzej. Od moich
dwunastych urodzin jest coraz gorzej. Nie moge czasami przez to
narmalnie funkcjonować. Muszę czasami kłamać. Nie moge się
nikomu przyznać.
-Kochanie,
najpierw sama musisz odkryć prawde, a jak tego nie zrobisz to jak
inni mają ją znać?-powiedziała to kojąsym i spokojnym głosem.
-Która
godzina?-zapytałam ponownie. Bałam się.
-Dochodzi
13, ale spokojnie masz jeszcze trzy godziny. Masz mnie, Alana i
jeśli będziesz chciała to też Niall'a, Alex i Avalon. Oni chętnie
Ci pomogą tylko musisz im powiedzieć, ale najważniejsze jest to,
żebyś sama przed sobą to zrobiła.
-Dobrze,
możesz przyjść do mnie za 30 minut? Muszę to
przemyśleć.-powiedziałam, a Maria opuściła pokój zostawiając
mnie samą z moimi myślami. Od razu otworzyłam oczy. Nic nie
miało...no jakby to powiedzieć, nic nie miało koloru. Dosłownie.
Niektórzy mogą w to nie uwierzyć, ale tak jest na prawde. I jak
mam powiedzieć Alex, Avalon i Niallowi, że...no właśnie co ja mam
im powiedzieć? A jak to zrobie, to co później? Może Maria ma
racje, że jeśli są prawdziwymi przyjaciółmi to zrozumieją i nie
odwrócą się ode mnie. A co jeśli nie? Mogą uznać mnie za
wariatke i psychopatke, która kłamie i ma wiele tajemnic. I co ja
mam zrobić? Prawdziwe wsparcie mam tylko w państwie Smith. Jak
tylko bym chciała to bym miała je jeszcze w tej niesamowitej
trójce, ale powiedzenie prawdy będzie kosztowało mnie bardzo,
bardzo dużo. Najpierw sama muszę się oswoić z prawdą mimo że
znam ją od kilkunastu lat. Nie moge dalej uciekać przed wyznaniem
prawdy światu tak jak robiłam to od momentu, w którym to się
zaczęło. Nie moge tak żyć. Nie moge uciekać przed problemem,
ponieważ nie można uciec przed... samym sobą, prawda? Muszę
podjąć decyzje. Nie jutro, za tydzień czy za miesiąc. Teraz.
Muszę podjąć ją teraz. Nie moge dalej z tym zwlekać. Tylko jak
mam to zrobić? Dla kogoś otworzenie oczu jest najprostszą
czynnością na świecie. To tak jak oddychanie. Dla mnie otworzyć
oczy tak, żeby inni mogli je zobaczyć jest najtrudniejsze. Nigdy
tego nie robiłam. To znaczy od moich czwartych urodzin. Wtedy
wszystko się zaczęło. Wszyscy mogą się teraz ze mnie smiać. Nie
umiem otworzyć oczu publicznie, bez okularów. Boje się.
Leżałam,
płakałam i myślałam tak jeszcze przez chwile, ponieważ do pokoju
weszła Maria.
-Podjęłaś
decyzje?-zapytała delikatnie, jakby bała się mnie zranić tym co
mówi. Usiadła obok mnie na łóżku i ręką pogładziła moje
plecy. Drugą wytarła łzy, które spływały po moich policzkach.
-T...tak.-odpowiedziałam
niepewna tego co mówie.
-Na
pewno, bo wiesz, że ja nie chce naciskać to tylko i wyłącznie
twoja decyzja.
-Tak,
na pewno chce to zrobić.-mówiąc to cały czas miałam zamknięte
oczy.
-No
to zamieniam się w słuch.
-Nie
musisz. Wystarczy, że spajżysz.-powiedziałam, wzięłam głęboki
wdech i wypuściłam owietrze z płuc. Po chwili moje powieki się
uchyliły na tyle szeroko, że Maria mogła zobaczyć je w pełnej
okazałości.
-I
tego się tak bałaś? Już po wszystkim. Idź do łazieki i zobacz
je. Nigdy nie widziałam tak pięknych i błyszczących
oczu.-powiedziała z uśmiechem na twarzy i pogładziła mnie po
polizku.
-Jakie
one są?-zapytałam patrząc jej w oczy.
-Idź,
a się przekonasz.-tak jak powiedizała, tak zrobiłam.
Chwyciłam
za klamkę i weszłam do pomieszczenie. Po chwili stanęłam przed
lustrem zasłoniętym białym, bawełnianym ręcznikiem. Wzięłam
ponownie wdech i wypuściłam powietrze. Złapałam za róg materiału
i pociągnęłam.podniosłam wzrok na lustro i zobaczyłam średniego
wzrostu, szczupłą dziewczynę. Miała rozpuszczone, proste włosy
do połowy pleców. Miała ombre. Nie powiem ładne. Miała na sobie
czarne szorty i czarną bokserke. Analizowałam cała sylwetke. Po
tym jak doszłam d twarzy ujżałam pełne usta, zgrabny nos
i...oczy. Nie były takie jak sobie wyobrażałam. Myślałam, że
będą wyblakłe, szare, niewidoczne. Takie jak u niewidomych. No, bo
ja tak jakby jestem taką osobą. No, może nie do końca, bo widze
zarysy postaci i rzeczy, ale nie dokładnie. Z kolorami już troche
gorzej. Nie widze nic kolorowego tylko czarny, biały i szary. I tak
od moich czwartych urodzin. A wracając do tego jakie są teraz to są
czarne. Zupełnie czarne. Tego się nie spodziewałam. Wyobrażałam
sobie je zupełnie inaczej. W lustrze zaobaczyłam siebie. Taką jaką
widzą mnie inni. Ja siebie nie za bardzo widze na codzień. Ostatni
raz cztery lata temu. W dniu moich 12 urodzin. Z każdym rokiem moja
„wada” pogłębia się. Może pytacie jeszcze dlaczego rysuje
jeśli tego nawet nie widze? Odpowiedź jest prosta, no może dla
mnie. Nie widze tego co rysuje. To samo wychodzi ze mnie. Wiem tylko
podświadomie, że jest to na przykład drzewo, rzeka czy osoba, ale
nigdy nie widziałam tego co narysowałam w pełnej okazałości i
chyba nigdy nie zobaczę.
Wiem
co teraz muszę zrobić. Wybiegłam z łazienki i pobiegłam do
kuchni, w której siedziała Maria i piła herbate.
-Dziękuje.-powiedziłam
przytulając ją do siebie najmocniej jak tylko potrafie.
-Nie
ma za co.
Szybko
ubrałam się w czarne leginsy i założyłam biały t-shirt oraz
moje conversy. Wybiegłam z domu i obrałam jeden cel. Wiem, że tam
są. Po dziesięcio minutowym biegu dotarłam do celu. Nie miałam na
nosie okularów dlatego słońce raziło moje oczy, które nie są do
tego jeszcze przyzwyczajone. Podeszłam do drzwi i zapukałam.
Zamknęłam oczy równo z tym jak drzwi się otworzyły. Po chwli
usłyszałam głos Alex.
-Hej
Em!
-Hej.
Moge wejść?
-Jasne,
ale dlaczego masz zamknięte oczy?-zapytała wpuszczejąc mnie do
środka.
-Jesteś
z Av i Niallem?-zapytałam ignorując jej pytanie.
-Tak,
są w pokoju na górze, ale nie odowiedziłaś na moje wcześniejsze
pytanie.
-Zaprowadź
nie tam.-znowu zignorowałam to co do mnie powiedziała.
-No
dobrze chodź.-powiedziała i wolnym krokiem zmierzałyśmy ku pokoju
Al i Av. Stanęłam w progu i usłyszłam śmiech Av. No to
zaczynamy.
-Hej.
-Emilly!
Co się stało?!-od razu jak popażony zapytał blondyn.
-Zaraz
wam wszystko opowiem. Tylko obiecajcie, że mnie nie zostawicie, bo
to jest dla mnie szczególnie trudna sprawa.
-Obiecuje.-powiedzieli
chórem. Usiadłam na łóżku i zaczęłam opowiadać. Cały czas
miałam zamknięte oczy.
-No
to od czego zacząć. Może najlepiej od początku. Jak kończyłam 4
lata to w moje urodziny zaczął pogarszać mi się wzrok, ale nie
tak, że lekko tylko od tamtego momentu nie widzę kolorów. Wszystko
w jednej chwili zrobiło się jak w czarno-białym filmie. Po
następnych czterech latach zaczęłam gorzej widzieć. Rozróżniałam
tylko kształty. Moje oczy zrobiły się wtedy jak u niewidomego. No
coż prawie nim jestem. A jeszcze zapomniałam powiedzieć, ze co
cztery lata pojawia mi się jakaś część znamienia, które mam na
prawym obojczyku. Jest ono ledwo widoczne, bo próbowałam je coraz
bardziej zamaskować i chyba jak na razie mi się udaje. Dzisiaj mam
nadzie, że to wszystko się skończy, bo...chyba dzisiaj strace
wzrok na dobre. Mam cichą nadzieje, że tak się nie stanie, ale jak
to mówią nadzieja matką głupich. Teraz moje oczy wyglądają
zupełnie inaczej. Są czarne jak smoła. Dzisiaj dopiero pokazałam
sobie prawde, ale wy jesteście dla mnie najważniejsi i chciałam,
żebyście też ją znali i nie chciałabym, żebyście mnie
zostawiali, ale jak nie chcecie się ze mną przyjaźnić to ja to
zrozumiem. Już do tego przywykłam. Przywykłam już do
samotności.-po wypowiedzieniu tych wszystkich słów otworzyłam
oczy.
NIALL'S
POV:
Po
tym co Em powiedziała zatkało mnie. Teraz już wiem dlczego nosiła
te okulary i dlaczego nie chciała nigdzie bez nich iść ani nawet
rozmawiać. Bała się. Ale ja byłem głupi. Dlaczego namawiałem ją
do tego by ich nie zakładała? Jestem kompletnym idiotą.
Po
tym Emilly otworzyła oczy. Znowu mnie zatkało. Pozytywnie
oczywiście. Nigdy wcześniej nie widziałem tak pięknych,
hipnotyzujących i błyszczących oczu.
-Emilly...-wyszeptałem.-My
nigdy cie nie zostawimy. Jesteśmy...przyjaciółmi.-no właśnie
przyjaciółmi. Chciałbym, żeby było to coś więcej, ale nie
umiem jej tego powiedzieć.
-Właśnie
Niall dobrze mówi. Możesz na nas polegać. Zawsze i
wszędzie.-powiedziała już nieco żywiej Av.
-Pamiętaj,
że zawsze jak coś to jesteśmy my.-powiedziała Al.
-Dziękuje
Wam. Nie miałam takich przyjaciół. Ja w ogóle nie miałam
przyjaciół. Tylko znajomych, którzy od razu jak się dowiadywali o
tym to odwracali się ode mnie, albo myśleli, że jestem chora
psychicznie.
-Dziewczyny,
moge zostaś sam z Emilly?-zapytałem niepewnie.
-O
tak! My już idziemy! No to powodzenia!-powiedziała od razu Av i
wybiegły z Al z pokoju. Usiadłem obok dziewczyny na łóżku i
chwyciłem jej delikatną dłoń. Po chwili z kieszeni wyciągnąłem
nieduże pudełeczko i wręczyłem je Em.
-Proszę.
Tak na urodziny i żebyś zawsze o mnie pamiętała.
-Dziękuje.
EMILLY'S
POV:
Wzięłam
pudełeczko i otworzyłam je. Moim oczom ukazały się dwie
bransoletki jedna miała zawieszke z kłudką, a druga z kluczykiem.
Jedną to zkluczykiem założyłam na swoją ręke, a druga z kłudką
pomyślałam, że założe Niallowi, bo chyba takie było zamierzenie
tego prezentu. I moge powiedzieć, że trafił swietnie.
-Widzisz,
to ja mam klucz do twojego otwarcia.-powiedziałam i spojżałam w
jego cudowne oczy. Teraz i on mógł spojżeć w moje. Niall
przyłożył swoją ręke do mojego policzka i pogładził go
kciukiem. Zaczął się do mnie zblizać. Nasze usta dzieliły
milimety. Mogłam czuć jego ciepły oddech na moich wargach od
którgo moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Po chwili nasze
usta się stykały, a my utonęliśmy w niesamowitym pocałunku.
Niall całował mnie tak delikatnie jakby bał się mojej reakcji i
obawiał się tego, że jak mnie póści to znikne, a jednocześnie
jak zrobi coś za mocno to rozsypie się jak domek z kart. Kocham w
nim to. Nie wiem ile czasu minęło. Sekunda, minuta czy godzina, ale
odsunęliśmy się od siebie, ponieważ zabrakło nam tchu.
Patrzyliśmy sobie w oczy. Jego cudowne oczy zahipnotyzowały mnie.
Nie wiem dlaczego, ale po moim policzku zleciała samotna łza, którą
Niall wytarł kciukiem. Była to łza szczęścia. Po chwili wtuliłąm
się w niego, a on obiał mnie tak jakby nie chciał, aby stała mi
się krzywda. Tylko przy nim czuje się całkowicie bezpiecznie.
Al i Av:)
Oto rozdział, który jest chyba najbardziej wyczekiwany. Oto cała prawda:) No dobra może nie cała, ponieważ mamy jeszcze bardzo dużo do wyjaśnienia, a jeszcze o tym nie wiecie:) Mamy nadzieję, że bardzo Wam się podoba i chciałyśmy podziękować za tak dużą ilość wyświetleń oraz za dużą lość komentarzy:) Jesteśmy bardzo wdzięczne:*
PS Mieliście ciekawe pomysły co do tego jaką tajemnice skrywała Emily;) (na twitterze)